W sumie na skocznię im. Adama Małysza zwieziono już ponad 100 ton śniegu. Cały czas trwa walka z pogodą.
Na 8 dni przed zawodami Pucharu Świata w Wiśle ich organizacja cały czas stoi pod znakiem zapytania. Nie tylko kibiców niepokoi wygląd skoczni im. Adama Małysza. Organizatorzy dokładają wszelkich starań, by obiekt do zawodów przygotować. - Kolejną noc transportowaliśmy śnieg z Podhala. Dziś przyjadą jeszcze cztery ciężarówki, kolejne osiem najpewniej za dwa dni - mówi Andrzej Wąsowicz, przewodniczący komitetu organizacyjnego Pucharu Świata w Wiśle.
Prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego co dwie godziny sprawdza prognozy pogody. Jeśli się spełnią, podhalański śnieg będzie jedną z warstw śniegu na skoczni. Gdy tylko temperatura w Wiśle spadnie o trzy stopnie poniżej zera, uruchomione zostaną armatki. Wytworzony w ten sposób śnieg, nie tylko poprawi wizualny odbiór zeskoku, ale także podniesie o kolejne centymetry ilość śniegu na obiekcie.
Nie słabnie zainteresowanie zawodami. Kibice podzielają nadzieję organizatorów i szykują się na sportowe święto 16 stycznia. Zostały dosłownie ostatnie egzemplarze.
Idzie mróz od przyszłego tygodnia, wiec nie powinno być problemu z rozegraniem zawodów.