Każdy skoczek po takiej decyzji powinien być podwójnie zmotywowany do treningu - rozmowa z Łukaszem Kruczkiem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Łukasz Kruczek w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznaje, że do samego końca monitorował listę zgłoszonych zawodników do udziału w PŚ w Sapporo. Trener komentuje też m.in. zmagania w Zakopanem.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Mikołajczyk: Panie trenerze, za nami szalony weekend w Zakopanem. Jak oceni pan sobotnie i niedzielne wydarzenia na Wielkiej Krokwi? Jest pan zadowolony z występów polskich skoczków? Jakie warunki atmosferyczne panowały pod Giewontem?

Łukasz Kruczek: Z występu od strony "jakościowej" - tak. Zawodnicy skakali normalnie, błędy oczywiście się zdarzały, ale generalnie było w porządku. Wynikowo wyszło to już różnie, ale z warunkami się nie wygra. Na pewno niektóre momenty były dyskusyjne, co do tego, kiedy zawodnicy dostawali zielone światło.

Sporo kontrowersji wywołał protest Alexandra Pointnera. Wielu kibiców uważa, że to Walter Hofer zdecydował się na powtórkę skoku Thomasa Dietharta i Andreasa Wellingera. Co pan o tym sądzi? Obaj skoczkowie byli wolniejsi na progu mniej więcej dwa kilometry na godzinę od reszty stawki - jak duża jest to strata?

- Walter nie decydował w ogóle o starcie, nie jest też stroną decyzyjną. O wszelkich decyzjach związanych z protestami zawsze decyduje jury. Walter jest dyrektorem cyklu i był adresatem protestu Alexa, w sumie słusznego. W tych warunkach nie było najmniejszych szans na to, by którykolwiek z zawodników czekających na skok doleciał tak daleko, by miał szanse choćby na punkt. Dyskusyjne było dla mnie bardziej prowadzenie zawodów przy takiej pogodzie i nie przerwanie ich wcześniej.

Skład reprezentacji Polski na igrzyska w Soczi został w końcu podany do wiadomości publicznej. Jak wyglądała dyskusja pomiędzy sztabem trenerskim? Czy po wyjawieniu olimpijskiej "piątki" odczuł pan ulgę, że ma to pan już za sobą?

- Ulgi nie poczułem. W dalszym ciągu mam świadomość tego, że odrzuciliśmy zawodnika o wysokim potencjale, który sportowo jest już na takim poziomie, który daje duże szanse na dobry wynik. Jak zareagował Klemens Murańka na pana decyzję? Czy nie boi się pan, że brak wyjazdu do Soczi może go trochę podłamać?

- Klimek był rozczarowany, jak każdy zawodnik, który nie zostaje powoływany na główne konkursy. Sądzę, że każdy inteligentny skoczek po takiej decyzji i sytuacji powinien być podwójnie zmotywowany do treningu.

W programie igrzysk tradycyjnie znajduje się rzadko rozgrywany w Pucharze Świata konkurs na skoczni normalnej - czy przy wybieraniu składu brał pan pod uwagę umiejętności techniczne i potencjał danego zawodnika do osiągania dobrych wyników na mniejszym obiekcie? Co przy skokach na tych normalnych skoczniach jest najważniejsze i kto pana zdaniem z polskiej kadry może pokusić się o niespodziankę w Soczi właśnie na HS 106?

- Umiejętności, jakie zawodnik posiada są potrzebne takie same na skocznie dużą, jak i normalną. Na skoczni normalnej będzie na pewno bardzo "ciasno" i decydować może choćby ładnie wykończony telemarkiem skok. Sądzę, że niespodzianek nie będzie, bo wszystkich stać na dobre skoki.

Polscy kibice boją się, że opuszczenie startu w Sapporo może być jednoznaczne z przegraną Kamila Stocha w walce o Kryształową Kulę tym bardziej, że do Japonii na pewno poleci Peter Prevc. Jak Pan to skomentuje? Kiedy zapadła decyzja o rezygnacji ze startu w Azji przez naszych najlepszych zawodników i czy żółta koszulka Kamila sprawiała, że wahał się pan nad jej zmianą do samego końca?

- Do Japonii, jeśli chodzi o zawodników z czołówki, to leci tylko Peter Prevc. Nasza decyzja zapadła w momencie, kiedy dokładnie rozeznaliśmy temat, kto wystartuje w Sapporo, a kogo tam zabraknie. Trzeba pamiętać, że gdybyśmy polecieli do Japonii, to nie mielibyśmy wtedy absolutnie żadnej szansy na przetestowanie nowego sprzętu przed igrzyskami. Wówczas byłoby się skazanym tylko na treningi tam na miejscu, a wtedy już nie da się nic zrobić. Do zakończenia Pucharu Świata pozostaje, nie licząc Sapporo, dziesięć startów. Do zdobycia pozostaje więc jeszcze 1000 punktów. To bardzo dużo i kwestia Kryształowej Kuli będzie rozstrzygała się pewnie do ostatnich zawodów.

W ostatnim czasie nieco słabiej spisuję się Piotr Żyła. Na czym polega problem z dojazdem u naszego reprezentanta i czego brakuje jeszcze w jego skokach?

- Na tę chwilę nie ma już problemu z dojazdem u Piotrka. Wszystko w tej kwestii zostało już ustabilizowane. Jego skoki z Zakopanego były w porządku, były takie, jakich od niego oczekujemy. Piotrek nie miał do końca szczęścia i ma jeszcze pewien brak sprzętowy, który z racji opóźnień w produkcji nie mógł być zastosowany. We wtorek będziemy mieć już wszystko i powinno to zdecydowanie poprawić efektywność jego skoków.

Igrzyska zbliżają się wielkimi krokami. Do 7 lutego pozostało już niewiele czasu. Nad czym i gdzie będzie pracował ze swoimi skoczkami Łukasz Kruczek? Jak podczas imprezy w Soczi wygląda sytuacja, jeśli chodzi o kostiumy zawodników?

- Z racji przepisów Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego nie można podczas igrzysk stosować kombinezonów ze znakami reklamowymi sponsorów. Muszą być one czyste, bez reklam. Oznacza to, że trzeba wymienić cały set kombinezonów dla każdego zawodnika i je dopasować. Potrzeba na to trochę czasu, bo kombinezony należy przed ostatecznym dopasowaniem "przeskakać". Część z zawodników będzie miała też inne narty, wszyscy otrzymają nowe buty. Na to wszystko potrzebne są treningi i w związku z tym zapadła decyzja o odpuszczeniu Japonii, dzięki której zyskujemy na to sześć dni. Gdzie będziemy trenować, to okaże się jeszcze we wtorek. Powoli nadchodzi zima i jest szansa, że wykorzystamy nasze najlepsze skocznie treningowe.

Duża skocznia narciarska w Soczi przez wielu zawodników i trenerów jest uznawana za zupełnie anonimową i bardzo tajemniczą. Na czym polega trudność dostępu do informacji o tym obiekcie? Czy można było przeprowadzać na nim treningi?

- Skocznia jest zamknięta. Jedyne zawody, jakie były przeprowadzone w Soczi, to Puchar Kontynentalny w 2012 roku. Z naszych reprezentantów wystartowali tam wtedy tam Dawid Kubacki oraz Jan Ziobro. Z kolei obiekt normalny miał swoją premierę w ubiegłym sezonie podczas Pucharu Świata i na niej o punkty walczyli Dawid i Maciej Kot. Do treningów obie skocznie były jednak zamknięte.

Jesteśmy na Facebooku, dołącz do nas.

Źródło artykułu: