Dawid Kubacki dla SportoweFakty.pl: Kibice powinni dostać zwrot za bilety

Dawid Kubacki przyznaje, że w miniony weekend w Harrachowie o jakimkolwiek skakaniu mowy być nie mogło. "Mustaf" odniósł się też m.in. do kontrowersyjnej postawy organizatorów mistrzostw świata.

Maciej Mikołajczyk
Maciej Mikołajczyk

Tegoroczne mistrzostwa świata w lotach narciarskich przeszły już do historii. Udział w tej imprezie przedwcześnie zakończył Dawid Kubacki, który po czwartkowych treningach nie zdobył uznania w oczach Łukasza Kruczka i nie został wytypowany przez polskiego szkoleniowca do występu w kwalifikacjach. Zawodnik z Nowego Targu oddał na "Certaku" dwie próby. W swoim pierwszym locie "Mustaf" poszybował daleko, na odległość 189 metrów, ale w następnej testowej kolejce uzyskał już znacznie gorszy rezultat (163,5 m). Nasz reprezentant uważa, że powodem jego niestabilnej dyspozycji w Czechach jest zbyt mała ilość lotów oddana na największych obiektach. - Zdarzały mi się tam skoki lepsze i gorsze. Nie mam jeszcze zbyt dużego doświadczenia na mamutach i stąd taka rozbieżność w moich skokach. Czeka mnie jeszcze trochę pracy z "lataniem", ale na każdych lotach jest coraz lepiej i wiem, że z czasem dorównam do czołówki - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl olimpijczyk z Soczi.

Obchodzący 12 marca swoje dwudzieste czwarte urodziny Kubacki nie ma żadnych wątpliwości, że decyzja jury ws. "drużynówki" była prawidłowa. - W Harrachowie mieliśmy fajną pogodę, ale tylko w trakcie treningów i kwalifikacji oraz podczas pierwszego dnia zawodów. W sobotę jednak wiało już bardzo mocno i o skakaniu w takich warunkach nie było mowy. Organizatorzy mieli problem z rozwinięciem siatek ochronnych, więc i zawodnicy nie mieliby szans w powietrzu. W niedzielę wiało jeszcze mocniej. Decyzja o odwołaniu konkursu była zatem jak najbardziej słuszna - wyjaśnia "Mustaf".

W ostatni weekend Harrachow przeżył prawdziwe oblężenie ze strony polskich kibiców, mających nadzieję na następny sukces Kamila Stocha. Z naturą jednak jeszcze nikt nie wygrał i organizatorzy imprezy musieli skapitulować w walce z kapryśną aurą. Wielu biało-czerwonych nie zobaczyło na "mamucie" ani jednej próby, a mimo to nie otrzymają oni zwrotu pieniędzy za wejściówki na jak się okazało - odwołane zawody. Gospodarze w oświadczeniu tłumaczą, że zapewnili fanom inne atrakcje, w tym m.in. koncerty grupy Visage i Synthosymfonici. - Cóż, według mnie jeśli konkurs się nie odbył, to kibice powinni dostać zwrot za bilety. Nawet jeśli koncerty były wliczone w cenę, to powinni dostać choć część ceny tego biletu - broni kibiców podopieczny Kruczka.

Do zakończenia sezonu pozostały już tylko ostatnie tej zimy konkursy Pucharu Świata w Planicy. Z powodu przechodzącej obecnie modernizację "Letalnicy", w Słowenii rywalizacja wyjątkowo toczyć się będzie na obiekcie HS 139. - Planica zawsze kojarzy mi się z lotami i jak najbardziej wolałbym wystartować na mamuciej skoczni. Skoki na mniejszym obiekcie muszą nam jednak wystarczyć. Zawsze jest tam dużo kibiców, więc bez względu na rozmiar skoczni, atmosfera będzie wspaniała - zapowiada Kubacki.

Brązowy medalista MŚ w drużynie z Val di Fiemme aktualnie w klasyfikacji łącznej cyklu zajmuje 47. miejsce z dorobkiem 87 punktów.

Jesteśmy na Facebooku, dołącz do nas.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy kibice powinni dostać zwrot za bilety za odwołane konkursy w Harrachowie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×