Kamil Stoch nie skupia się na Pucharze Świata. "Nie ma potrzeby robić sobie jakichś nadziei"
Kamil Stoch nie skupia się na Pucharze Świata. "Nie ma potrzeby robić sobie jakichś nadziei"
Mistrzostwa świata w Falun - to główny cel Kamila Stocha. Mimo wygranej w Zakopanem Polak ma świadomość tego, że walka o Kryształową Kulę jest już praktycznie nierealna.
Uraz doznany u progu sezonu sprawił, że Kamil Stoch stracił wiele pucharowych konkursów i wrócił do rywalizacji dopiero na Turniej Czterech Skoczni. W Oberstdorfie i Innsbrucku walczył na tyle skutecznie, że szybko znalazł się w trzeciej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Wygrana w Zakopanem pozwoliła na kolejny zauważalny awans, ale najlepsi są wciąż daleko z przodu. W bieżącym sezonie nie ma wprawdzie dominatora, a prowadzenie w pucharowym cyklu zmieniało się wielokrotnie, ale Stoch nie myśli o Kryształowej Kuli. - Opuściłem jedną trzecią sezonu, a to bardzo dużo - przyznaje nasz reprezentant. - Nie ma potrzeby robić sobie jakichś nadziei i szarpać się na siłę. Żeby móc dogonić czołówkę, musiałbym wygrywać wszystko po kolei albo przynajmniej w ogóle nie schodzić z podium, a reszta musiałaby być stale poza dziesiątką.
Jakie są plany startowe Stocha? Wiadomo już, że w tym roku będą mogli go zobaczyć kibice w Sapporo, gdzie w ostatnich latach Polacy nierzadko wysyłali skład bardzo mocno rezerwowy. W tej chwili trudno za to jednoznacznie powiedzieć, czy w grę wchodzi start na mamuciej skoczni w Vikersund, gdzie rozegrane zostaną ostatnie pucharowe konkursy przed mistrzostwami świata w Falun. Wiele wskazuje jednak na to, że znacznie bardziej realny scenariusz to rezygnacja z wyjazdu do Norwegii.
- O Vikersund: nie chcę mówić czy chciałbym jechać czy nie, wszystko wyjdzie przy okazji - zaznacza nasz najlepszy zawodnik. - Nie wiem też do końca, jaki plan ma trener, ale wstępnie rozmawialiśmy jednak o tym, że lepiej byłoby skupić się na treningach i poskakać na mniejszej skoczni, bo Vikersund to skocznia mamucia, największa na świecie, a pierwszy konkurs na mistrzostwach świata jest na skoczni normalnej. To przestawianie się z dużych prędkości, z dużego oporu powietrza, na skocznię, gdzie prędkości i opór są duże niższe, też bywa długotrwałe. Ja już nie muszę się jakoś szarpać, bo wiem, że zwycięstwo czy nawet podium w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest rzeczą może nie nieosiągalną, ale bardzo trudną. Lepiej skupić się na mistrzostwach świata, dobrze się do nich przygotować, i zrobić to co się da - uważa Kamil Stoch.