Ammann w 2001/2002, Stoch w 2014/2015. Czy jest analogia między upadkami?

Po bardzo szybkim powrocie Kamila Stocha na szczyt wielu już porównuje jego sytuację z sytuacją Simona Ammanna, który trzynaście lat temu po upadku zdobył dwa złote medale IO. Ale czy słusznie?

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński
Jeszcze w pierwszej części sezonu 2001/2002 Simon Ammann skakał wprawdzie nieźle, ale o wygranych nie było mowy. W Willingen Szwajcar upadł, poobijał się dość mocno i trafił do szpitala. Całkowite wyłączenie się ze świata skoków i długi odpoczynek sprawiły, że po powrocie Ammann skakał jak odmieniony i w Salt Lake City został dwukrotnym mistrzem olimpijskim nie mając wówczas na koncie choćby jednego zwycięstwa w Pucharze Świata. Teraz po kontuzji powrócił Kamil Stoch i w szóstym po wznowieniu startów indywidualnym konkursie stanął na najwyższym stopniu podium. Już teraz nie brak więc porównań czynionych pod kątem zbliżających się mistrzostw świata w Falun.
Sam Stoch studzi jednak emocje i nie zgadza się zbytnio z takimi zestawieniami dwóch upadków z dwóch różnych lat. - Simon miał trochę gorszy uraz ode mnie, choć jeśli chodzi o te nasze przerwy to były podobne czasowo. Tego nie można porównywać, bo każdy skoczek jest inny i ma inny proces przygotowywania się do zawodów - zaznacza nasz reprezentant.

Obecnie Simon Ammann znów pauzuje, tym razem po upadku w Bischofshofen. Kamil Stoch życzy mu szybkiego powrotu. - Każdy z nas poświęca mnóstwo czasu by się przygotować, a gdy nie można brać udziału w zawodach, to boli. Życzę mu, żeby szybko wrócił do skakania i do rywalizacji na najwyższym poziomie.

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×