Puchar Świata w Zakopanem kojarzy się zwykle z tłumem ponad dwudziestu tysięcy radosnych kibiców, doskonałą zabawą i widowiskiem jakich mało. Rzeczywiście, pod tym względem z polskimi konkursami może równać się mało co. Ale gdy karuzela Pucharu Świata odjeżdża dalej, okazuje się, że codzienna rzeczywistość nie wygląda wcale tak dobrze. Sam Kamil Stoch apeluje o włożenie większego wysiłku i lepsze dbanie o zakopiańskie skocznie - Wielka Krokiew to jedno, ale obok są jeszcze Krokwie Średnia, Mała i Maleńka. Ich stan jest jednak daleki od dobrego - nawet Średnia straciła homologację FIS.
[ad=rectangle]
- Przede wszystkim brakuje małych skoczni - mówi Stoch. - Mam nadzieję, że na wiosnę rozpocznie się przebudowa mniejszego obiektu i będziemy mieli gdzie trenować. Na pewno potrzebujemy dwóch solidnych baz treningowych - jedna byłaby w Szczyrku i Wiśle, a druga w Zakopanem. Bez tych dwóch ośrodków nie ma szans rozwoju młodzieży. Ja nie będę skakał wiecznie, Piotrek Żyła też nie, więc po prostu musi przyjść ktoś następny.
Mniejsze skocznie i ich stan to jeden problem, ale idealnie nie jest nawet w przypadku kultowej Wielkiej Krokwi. Walter Hofer, dyrektor Pucharu Świata, przyznał niedawno, że pewne prace są konieczne. Kamil Stoch również jest zdania, że należy wykonać niezbędne poprawki. - Wielka Krokiew też potrzebuje lekkich modernizacji, jeśli chodzi o rozbieg, o bulę, ale to takie bardziej kosmetyczne zabiegi. Jeśli chodzi o sam profil skoczni, to wszystko jest ok. Natomiast musi ktoś o to wszystko razem zadbać, o te obiekty, bo jeśli nie będzie odpowiedniej opieki, to za kilka lat już nie będzie tu Pucharu Świata - apeluje dwukrotny mistrz olimpijski.