Simon Ammann o MŚ: Nie oczekuję tutaj cudów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Podczas konferencji prasowej w Falun Simon Ammann wypowiedział się na temat swojego udziału w mistrzostwach i powrocie do skakania po upadku w Bischofshofen.

Simon Ammann, po raz pierwszy od czasu upadku w finałowym konkursie Turnieju Czterech Skoczni, odpowiedział na pytania dziennikarzy dotyczące jego stanu zdrowia i startu w mistrzostwach świata. Szwajcar, któremu udało się dotychczas oddać 30 treningowych skoków, przyznał, że potrzebował sporo czasu, by wrócić na skocznię. - Zaczynaliśmy bardzo nieśmiało. Musiałem wykorzystywać każdy dzień, każdą minutę. Mój plan treningowy był bardzo wymagający - wyjaśnił Ammann. [ad=rectangle] Pierwsze skoki po upadku Szwajcar oddał w niemieckim Oberstdorfie, gdzie bardzo odpowiadają mu skocznie. - To było dość spore wyzwanie. Praca nad "psychologiczną" częścią powrotu do skakania będzie jeszcze trochę trwała - przyznał Ammann. Skoczek nie ukrywa, że według niego wygranie medalu w Falun to utopijna wizja. - Nie jestem tu po to, bu oczekiwać cudów. Jeśli coś będzie zbyt trudne, nie będę się zmuszał i po prostu "nacisnę na hamulec". 

Decyzja o starcie w konkursie zapadnie po występie w treningach. Dodatkowo Ammann musi przebrnąć kwalifikacje. Jak przyznał trener Szwajcarów, Martin Kunzle, gdyby mistrzostwa odbywały się choćby o tydzień wcześniej, Ammann nie wziąłby w nich udziału. Czy nie zobaczymy zatem legendarnego skoczka w konkurach o mistrzostwo świata? - Z Simonem nigdy nie wiadomo, co się stanie - odrzekł Kunzle.

Źródło artykułu: