Siedemnaste miejsce Kamila Stocha (lepiej wypadł Jan Ziobro - był ósmy) w konkursie na skoczni normalnej podczas MŚ w narciarstwie klasycznym w Falun odebrano w naszym kraju jako rozczarowanie. Zawodnik z Zębu narzekał na mniejszy z obiektów w kompleksie Lugnet.
- Ta skocznia normalna w Falun nie wybacza błędów. Jeśli popełni się błąd przy najeździe i odbiciu, to już nie ma czasu na skorygowanie. Występ Polaków w sobotę oceniłbym jako zły. Ósme miejsce nas nie zadowala - rozpoczął rozmowę z naszym serwisem Andrzej Wąsowicz, wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego.
[ad=rectangle]
Na szczęście lepiej wiedzie się naszym na dużej skoczni w Falun, na której w czwartek odbędzie się konkurs indywidualny, a w sobotę drużynowy. Stoch wygrał dwie z trzech poniedziałkowych serii treningowych. Dla Wąsowicza to wyraźny sygnał.
- Te dwie wygrane pozwalają sądzić, że Kamil jest w dobrej dyspozycji. To jest silna osobowość. On już nie pamięta o tym, co się wydarzyło w sobotę. Spręży się, przystąpi do zawodów na dużej skoczni zmobilizowany - powiedział Wąsowicz.
Prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego przed mistrzostwami w Falun publicznie stwierdził, że Biało-Czerwoni zdobędą dwa medale w Falun: w sprincie kobiet i w skokach indywidualnie. - Tak prorokowałem - uśmiechnął się. - Jeden medal już jest (brąz Justyny Kowalczyk i Sylwii Jaśkowiec w sprincie drużynowym - przyp. red.). Nie ukrywam, że liczę na drugi w czwartkowym konkursie indywidualnym. Najbardziej na Kamila - dodał.
Zdaniem naszego rozmówcy o złoto walczyć będzie pięciu-sześciu zawodników. - Oprócz Stocha - Velta, Freund, Prevc, na pewno Bardal, nawet Ammann może zaskoczyć. Nie stawiałbym za to na Austriaków. Moim zdaniem są bez formy - ocenił Andrzej Wąsowicz.
Na poniedziałkowych treningach dobrze skakali także inni nasi zawodnicy. Trzy razy w dziesiątce był Piotr Żyła, dwa razy Dawid Kubacki. Wąsowicz przyznaje, że nie chciałby być w skórze Łukasza Kruczka, który z szóstki Polaków będzie musiał wybrać piątkę do czwartkowego konkursu. - Przypominam bowiem, że mamy pięć miejsc w związku z tym, że Kamil broni tytułu. Trudno mi wytypować tego, który odpadnie. W dwóch seriach słabiej skakał Zniszczoł, ale trzecia była jego (zajął szóste miejsce - przyp. red.). Zadecydują wtorkowe treningi - dodał wiceprezes PZN.
Niezła dyspozycja Polaków na dużej skoczni zmusza do zadania pytania: czy Biało-Czerwoni są w stanie powalczyć o medal w konkursie drużynowym? Wojciech Fortuna, z którym rozmawialiśmy kilka dni temu, było o tym przekonany. Andrzej Wąsowicz jest innego zdania.
- Treningi wlały optymizm, ale do konkursu drużynowego podchodzę trochę pesymistycznie. Zwykle jest tak, że nasi na treningach i w kwalifikacjach skaczą dobrze, a jak przychodzi ten najważniejszy moment, to oddają przeciętne skoki. Stać ich naprawdę na dużo więcej - stwierdził zastępca prezesa PZN Apoloniusza Tajnera. - Liczę na dobry wynik w drużynie, ale niestety nie na medal. Są braki - dodał.
Gdyby decyzja należała do niego, desygnowałby na sobotnią "drużynówkę" następujący skład: - Stoch, Żyła, Zniszczoł i... Jednak postawiłbym na Jaśka Ziobrę - zakończył rozmowę z naszym serwisem.
"W czwartek wypełni się jego "proroctwo"?" - przesada.