Stoch ma jakiś dołek, o medal w drużynie będzie ciężko - rozmowa z Piotrem Fijasem

Sobotni konkurs to ostatnia szansa na to, by polscy skoczkowie nie wyjechali z Falun z pustymi rękami. - Osiem dobrych skoków to za mało - mówi nam Piotr Fijas, były reprezentant Polski.

Po dwóch konkursach indywidualnych na MŚ w Falun podopieczni Łukasza Kruczka nie mogą pochwalić się medalową zdobyczą. Kamil Stoch "oddał" tytuł mistrza świata na dużej skoczni Severinowi Freundowi. Polak abdykował po cichu, bez fanfar. Nie liczył się w czwartek w walce o medale.

O postawie Polaków w czwartkowym konkursie i o szansach na medal w sobotniej "drużynówce" rozmawiamy z Piotrem Fijasem, byłym skoczkiem narciarskim, a obecnie drugim trenerem kadry juniorów.
[ad=rectangle]
Michał Fabian: Jak pan oceni występ Polaków na dużej skoczni w Falun?

Piotr Fijas: Warunki były trudne, ale liczyłem na więcej. Na to, że Kamil Stoch skoczy lepiej, bo Piotrek Żyła oddał całkiem przyzwoite, równe skoki. To jego dziewiąte miejsce jest - powiedzmy - do przyjęcia. Kamil natomiast troszeczkę zawiódł. Tak jak sam powiedział: w Falun nie skacze mu się dobrze.

Stoch był siedemnasty na skoczni normalnej, dwunasty na dużej. Widzi pan u niego progres?

- Wydaje mi się, że nie. Owszem, oddał kilka lepszych skoków na dużej skoczni, ale to nie było to, co on potrafi. Ma jakiś dołek. Zaznaczam, że to nie są złe skoki, trudno byłoby o nich tak powiedzieć. Jednak od Kamila oczekiwalibyśmy troszeczkę więcej...

W sobotę odbędzie się konkurs drużynowy. To ostatnia szansa na medal dla Polski w skokach na MŚ w Falun.

- Ciężko będzie. Szczerze powiedziawszy wszyscy musieliby skoczyć swoje maksimum. Gdyby to zrobili, to jest szansa na to, by się o ten medal otrzeć. Wierzę w to, ale powtarzam: będzie ciężko.

Mieliśmy we wczorajszym konkursie trzech skoczków w czołowej "20". To niezły punkt wyjścia przed "drużynówką".

- Tyle że w sobotę nie można sobie pozwolić na jeden słabszy skok. Jak Piotrek Żyła skoczy swoje, gdyby Klimek Murańka skoczył dwa razy dobrze... Kamil spisuje się dobrze, ale tu potrzebne są jeszcze lepsze próby. Musiałby dołożyć w każdym skoku po kilka metrów. No i nie wiemy, kto będzie czwartym zawodnikiem.

Może podrażniony Jan Ziobro? Po tym, jak Łukasz Kruczek odstawił go przed konkursem na dużej skoczni, musi w nim być mnóstwo sportowej złości. Z pewnością chciałby wszystkim udowodnić, że tamta decyzja była zła.

- Na treningach na dużej skoczni skoki nie wychodziły mu najlepiej, ale trzeba zaznaczyć, że trening to trening, a zawody to zawody. Ziobro pokazał to na skoczni normalnej. Tam też nie skakał super na treningach, ale w konkursie poszło mu dobrze. A nawet bardzo dobrze - jak na niego (8. miejsce - przyp. red.).

Kto zatem będzie odgrywać czołowe role w konkursie drużynowym?

- Niemcy i Norwegowie to według mnie zdecydowani faworyci. Myślę, że o medal będą walczyć także Austriacy i Japończycy. A dalej... Słoweńcy i my, ale - tak jak mówiłem - tu trzeba skakać super. Osiem dobrych skoków to za mało. Musi być osiem bardzo dobrych.

Przed konkursami indywidualnymi na naszych zawodnikach - zwłaszcza na Stochu - ciążyła wielka presja. Teraz już jej nie będzie. Może, skacząc na luzie, Biało-Czerwonym będzie łatwiej?

- Luz w drużynie musi być, ale koncentracja na skok też. Zasada jest taka: trzeba skoczyć swoje. Wiem, że każdy to powtarza, ale tak właśnie jest. Podam przykład: Klimek Murańka na skoczni normalnej. Po pierwszej serii był na bardzo dobrym, dziesiątym miejscu. Wydaje mi się, że w drugim skoku chciał coś poprawić. I nie wyszło (spadł na 17. pozycję - przyp. red.). W skokach jak się chce poprawić, to skacze się zazwyczaj gorzej.

Źródło artykułu: