- Ten sezon był różny. Raz było dobrze, raz było super, a raz było źle. Miałem takie momenty, że ostatnio w zawodach Pucharu Kontynentalnego czy FIS Cup popełniałem prosty błąd i te skoki nie były dobre. Chciałem za bardzo odbić się do przodu i to skutkowało tym, że po prostu musiałem się chronić. Wszystko się psuło: lot, odbicie w ogóle nie było trafione i troszkę się tym załamywałem, ale teraz głowa zaczęła lepiej myśleć, jest spokojniejsza, dlatego z powrotem zaczyna mi się dobrze skakać, a te skoki z powrotem zaczynają mnie cieszyć i właśnie o to w tym wszystkim chodzi - przyznaje w rozmowie z Polskim Związkiem Narciarskim Krzysztof Leja.
[ad=rectangle]
Skoczek urodzony w 1996 roku podkreśla, że na początku sezonu czuł się świetnie, a skoki sprawiały mu radość. Dobrze było choćby w konkursie Pucharu Kontynentalnego w Wiśle, gdzie zawodnik wywalczył szóstą lokatę. Na drugi dzień jednak nie załapał się do pierwszej trzydziestki. Potem skoki... przestały cieszyć młodego skoczka. Nie wie co było tego powodem - być może zmęczenie sezonem.
- Poza tym przez całą zimę miałem problemy z kolanami, troszkę mnie to załamało, bo przez całą karierę nic mi nie dolegało, a jednak oddałem w swoim życiu trochę tych skoków już. To spowodowało, że skakałem na siłę, robiłem tylko tak jak trener mi mówił, nic nie dodawałem od siebie i to wszystko było takie sztywne. A teraz staram się zmienić podejście do tych skoków, żeby było takie jak kiedyś. Trener mówi, że każdy skok powinien być zabawą, dlatego przed skokiem słucham muzyki na odstresowanie. Ogólnie lubię sobie codziennie biegać, włączam wtedy sobie muzykę i odłączam się od wszystkiego - zdradza Leja.
Skoczek podkreśla, że doświadczenie, które zebrał w trwającym sezonie zaprocentuje w kolejnych.
Źródło: PZN