Piotr Fijas: Słabsza forma może być przejściowa

East News / Na zdjęciu: Piotr Fijas
East News / Na zdjęciu: Piotr Fijas

[tag=5884]Piotr Fijas[/tag] nie używał słowa "kryzys" w odniesieniu do polskich skoków narciarskich. Słabsza forma może być przejściowa. Z dalej idącymi ocenami warto zaczekać choćby do kolejnego sezonu.

O ile skoki podczas konkursu drużynowego w Lahti wyszły podopiecznym Łukasza Kruczka nieźle - w końcu Polacy wywalczyli pierwszą lokatę poza podium - o tyle start w konkursie indywidualnym był zdecydowanie poniżej oczekiwań. - Trudno powiedzieć co było przyczyną słabszych skoków. Byłem na treningu kadry przed wyjazdem do Lahti i nic nie wskazywało na to, że zawodnicy w Finlandii wypadną gorzej. Nie ma sensu wróżyć, jak będzie w kolejnym konkursie, ale moim zdaniem to mógł być po prostu słabszy dzień reprezentantów Polski i możliwe, że zdarzyło się tak jednorazowo - zastanawia się były skoczek.
[ad=rectangle]
Choć po mistrzostwach świata na pewno trudno jest skoczkom o motywację, wciąż przed reprezentantami Polski są cele do wypełnienia - Starty w Pucharze Świata, poprawienie liczby punktów, zajmowanie jak najwyższych lokat - to indywidualnie. A reprezentacja powinno uplasować się jak najwyżej w klasyfikacji Pucharu Narodów - tłumaczy dość oględnie Fijas.

Przed nami już tylko kilka konkursów Pucharu Świata. Można więc pokusić się o wstępne podsumowanie sezonu w wykonaniu Biało-Czerwonych. - Oczekiwaliśmy znacznie więcej po Kamilu, bo pozostali zawodnicy, jak Żyła, Murańka czy Ziobro skaczą na swoim poziomie. Kamil musiał jednak pauzować przez kontuzję, nie mógł trenować, co przyczyniło się do słabszych wyników w tym sezonie. Jednak również w jego przypadku skoki treningowe teraz wyglądają dobrze. Jeśli w zawodach będzie tak samo, to powinien prezentować się korzystnie. Nie twierdzę jednak, że od razu będzie wygrywać - asekuruje się asystent Roberta Matei.

Trener ma bardzo dobre zdanie na temat skoków Klemensa Murańki. Odnośnie Piotra Żyły przeważają odczucia ambiwalentne. - Piotrek nie wypada źle. Przed sezonem jednak wydawało się, że mógłby skakać jeszcze lepiej. Prezentuje się w kratkę. Teraz co prawda skacze stosunkowo równo, ale jego skoki nie wyglądają tak, jak powinny. On jest zawodnikiem, który może wygrywać, ale przede wszystkim chodzi o to, aby poprawił swoje skoki, żeby lądował mniej więcej pięć metrów dalej - zaznacza Fijas. - Wracając do Klimka Murańki - jest bardzo młody. Dobrze pokazał się już w poprzednim Pucharze Świata, teraz też skacze na wysokim poziomie. On ma dopiero 20 lat, jeszcze wszystko przed nim. Poza tym, mamy kilku zawodników, którzy w przyszłości mogą oddawać lepsze skoki. Choćby Ziobrę na to stać. W grupie młodszych skoczków są m.in. Biegun czy Zniszczoł. Ten drugi pokazał w pierwszej części sezonu, że stać go na dużo. Miejmy nadzieję, że w przyszłym sezonie będzie jeszcze lepiej.

Co natomiast z Jakubem Wolnym? Po rozpoczęciu sezonu choćby Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego nie ukrywał, że pod koniec zeszłego roku skoczek osiągnął wręcz poziom Kamila Stocha. - Zapowiadało się, że będzie skakać naprawdę bardzo dobrze, możliwości ma duże. Jest młodym i utalentowanym zawodnikiem, jednak kontuzja wszystko mu pokrzyżowała. Jeśli przed kolejnym sezonem zacznie przygotowywać się normalnie, można liczyć na jego zadowalające miejsca w Pucharze. Trudno wyrokować czy w przyszłości może osiągnąć poziom Kamila, ale na pewno stać go na bardzo dobre wyniki - z dużą dozą dystansu ocenia były reprezentant Polski.

Trener podkreśla, że nie mówiłby o kryzysie w polskich skokach narciarskich. Trudno jednak nie zauważyć, że trwający sezon jest słabszy od poprzedniego.  - Przyzwyczailiśmy się do bardzo dobrych wyników, ale nie używałbym słowa kryzys. Słabsza forma naszych skoczków może być przejściowa. Poczekajmy - mam nadzieję, że w przyszłym sezonie wszytko wróci do normy - kończy Fijas.

Komentarze (2)
avatar
tomas68
9.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przejściowe które się ciągnie przez prawie cały sezon. 
avatar
yes
9.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kryzys nie kryzys, ale w drugiej kolejce skoczył tylko Żyła i to na drugą połowę stawki (18).