Czy mu się to podoba czy nie, na nim spoczywa odpowiedzialność za godne reprezentowanie swojego klubu. W Norwegii klubów jest bardzo wiele, ale triumfator z Klingenthal należy do jednego z najważniejszych i najbardziej prestiżowych, czyli IF Kongsberg. To jego barwy reprezentowali niegdyś niemalże wszyscy najlepsi norwescy skoczkowie pionierskich lat tej dyscypliny sportu, w tym legendarni bracia Asbjoergn, Birger i Sigmund Ruudowie. Skakać dla Kongsbergu - to pewne zobowiązanie.
Daniel-Andre Tande rozpoczynał przygodę ze skokami podobnie jak setki jego rówieśników od pierwszych prób na dziecięcych obiektach. W przeciwieństwie do wielu innych chłopców pozostał przy skokach i radził sobie na tyle dobrze, że już w wieku 14 lat jako reprezentant Norwegii przyjechał do Zakopanego na letnie zawody młodzieży na igelicie. Tych zawodów nie wspomina jednak dobrze - zajął bowiem miejsce trzecie od końca dostając tęgie lanie m.in. od... Rumunów, Węgrów i nawet Turka!
Z biegiem lat Tande czynił postępy i w sezonie 2013/2014 zadebiutował w Pucharze Świata, w lotach w Tauplitz zajmując nawet piętnaste miejsce, a w Zakopanem będąc tylko o dwie pozycje niżej. Ubiegły sezon był jeszcze bardziej udany, bo w Niżnym Tagile Norweg był ósmy. Nie zmienia to jednak faktu, że w gronie najlepszych pokazywał się rzadko, gdyż o miejsce w mocnej norweskiej kadrze nie było łatwo.
Prawdziwy przełom przyszedł latem bieżącego roku. Na igelicie Tande zaczął nagle wygrywać konkurs za konkursem, choć z uwagi na fakt, że był to tylko Letni Puchar Kontynentalny, a nie Grand Prix, mało kto spodziewał się, że forma przełoży się także na zimę. Norweg szedł jednak jak burza, wygrywał kolejno w Stams (dwa razy), Oslo, a także w... Klingenthal.
Półtora miesiąca później Tande znów przyjechał do niemieckiej miejscowości i znów wygrał. Tym razem triumf został odniesiony już w Pucharze Świata, a nazwisko 21-latka znalazło się na ustach wszystkich fanów skoków narciarskich. Pierwsze w karierze pucharowe zwycięstwo przyszło w siedemnastym starcie Tandego w karierze. Jednocześnie jest ono dziewięćdziesiątą dziewiątą wiktorią w dziejach norweskich występów w Pucharze Świata. Kolebka skoków czeka teraz na wygraną numer sto...
Łukasz Kruczek: Piotr Żyła na co dzień jest innym człowiekiem