W klasyfikacji generalnej podopieczni Alexandra Stoeckla zajmują wszystkie cztery miejsca od 3. do 6. Podobnie jak w poprzednich latach po takim wystrzale formy wobec dominującej reprezentacji pojawiają się zarzuty o manipulacje w sprzęcie. Dodatkowo atmosferę podgrzało aż sześć dyskwalifikacji Norwegów w tym sezonie. Spokojnie na temat formy rywali wypowiedział się Maciej Kot, który pochylił się także nad dyspozycją Biało-Czerwonych i najbliższymi zmaganiami w Engelbergu.
WP SportoweFakty: W niedzielę w Niżnym Tagile drużynowo zanotowaliście najlepszy start w sezonie. Na waszych twarzach wreszcie można było dostrzec uśmiech. Skoki znów sprawiają wam radość?
Maciej Kot: - Zdecydowanie tak. Po dobrych próbach w naszej postawie pojawia się luz i swoboda, a to od razu przekłada się na odległości. Oczywiście niedzielne zawody w Rosji nie były idealne. Stać nas na więcej, ale pokazaliśmy, że znów z Biało-Czerwonymi trzeba liczyć się. Konkursy w Niżnym Tagile utwierdziły nas w przekonaniu, iż praca zaczyna przynosić efekty. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko kontynuować obraną drogę.
[b]
W drugiej serii niedzielnych zmagań wielu zawodnikom towarzyszył silny wiatr pod narty. Moim zdaniem teoretycznie korzystne podmuchy przeszkodziły jednak kilku skoczkom w oddaniu bardzo dalekiego skoku. Podziela pan tę opinię?
[/b]
- Oczywiście. Jako przykład mogę podać swoją próbę. Po wylądowaniu okazałem złość, ponieważ zdawałem sobie sprawę, że będę miał odjętych wiele punktów za silny wiatr pod narty. Podmuchy rzeczywiście były mocne, ale niestety zaraz po wyjściu z progu. W związku z tym wiatr przeszkadzał, ponieważ od razu wytracało się prędkość, która jest bardzo potrzebna w pierwszej fazie lotu.
Tego nie pokazały przeliczniki, według których mieliście odejmowane po kilkanaście punktów za "sprzyjające" warunki.
- Niestety w systemie są pewne luki i niedoskonałości. Taki jest to jednak sport. Do wielu loteryjnych konkursów trzeba po prostu przyzwyczaić się.
Skocznie w Niżnym Tagile nie są osłonięte od wiatru. Brak takich zabezpieczeń miał duży wpływ na loteryjność konkursów?
- Na pewno. Z drugiej jednak strony położenie skoczni nie jest najgorsze. W samym mieście, gdzie stacjonowaliśmy, wiatr był zdecydowanie silniejszy. Jego podmuchy oscylowały w przedziale 6-7 m/s. Przy takich warunkach, skakanie byłoby niemożliwe. Tymczasem same obiekty położone są w niecce za górą. Na dole, gdzie usytuowano trybuny, nie było problemów. Kłopoty pojawiły się na buli, która jest zarówno odsłonięta jak i sztucznie podwyższona. Zaraz po wyjściu z progu dochodziło do zawirowań powietrza. Być może rozwiązaniem problemu byłoby zamontowanie siatek częściowo zatrzymujących boczne podmuchy.
[b]
Na początku sezonu świetnie prezentują się przede wszystkim Norwegowie. Ich forma to efekt wysokiej dyspozycji sportowej czy nowinki technologicznej?
[/b]
- Jedno i drugie. Zwróćmy uwagę, że wszyscy podopieczni Alexandra Stoeckla skaczą bardzo dobrze. Jeśli nawet jeden z nich zaprezentuje się słabiej, to jego wynik szybko "zasłonią" świetnym rezultatem koledzy. Norwedzy skaczą na luzie, z pełną energią i ich próby są dobre pod względem technicznym. Ich forma to także zasługa sprzętu. Reprezentacje nadal "szpiegują się", więc mamy już pewne podejrzenia, gdzie wyprzedzili nas rywale. Pamiętajmy jednak, że do zastosowania zmian u siebie droga jest daleka. Będziemy dążyli do ulepszenia sprzętu, ale to nie jest takie proste. Musimy także uważać, w myśl zaostrzonych przepisów, by nie zostać zdyskwalifikowanym. Być może delikatne zmiany pojawią się na Turniej Czterech Skoczni.
W najbliższy weekend o punkty będziecie rywalizować w Engelbergu. Konkursy w Szwajcarii są pierwszymi w sezonie, które dają rzeczywisty obraz formy danego zawodnika?
- Tak. Po pierwsze warunki do skakania na Gross-Titlis-Schanze zwykle są bardzo dobre. Podmuchy są minimalne, a jeśli już wieje mocniej, to z jednego kierunku. Według prognoz podobnie mają wyglądać konkursy w tym roku. Po drugie od inauguracji Pucharu Świata mija już miesiąc. Tym samym jest to właściwy czas, by zweryfikować formę. W pierwszych zawodach trzeba dać zawodnikowi czas na ponowne zaadaptowanie się do skoków na śniegu. W Engelbergu sezon rozpoczyna się na dobre i walka o Kryształową Kulę nabiera rumieńców. Oby prognozy sprawdziły się, a wtedy szwajcarskie zawody znów będą sprawiedliwe i zwycięzcami zostaną skoczkowie będący aktualnie w najwyższej dyspozycji.
Rozmawiał Szymon Łożyński
Program zawodów w Engelbergu:
18.12.2015, piątek
12:00 - oficjalny trening
14:00 - kwalifikacje
19.12.2015, sobota
12:45 - seria próbna
14:15 - pierwsza seria konkursowa
20.12.2015, niedziela
12:15 - kwalifikacje
14:15 - pierwsza seria konkursowa
[b]Zobacz także: Piotr Żyła zdradza, jak szalał z Adamem Małyszem na weselach
[/b]