Najwięksi wygrani: Peter Prevc i reprezentacja Norwegii
Lider Pucharu Świata potwierdził swoją dominację w tym sezonie. Po triumfie w 64. Turnieju Czterech Skoczni, Słoweniec wygrał drugą najważniejszą imprezę sezonu, mistrzostwa świata w lotach. W porównaniu do rywalizacji na przełomie roku 2015 i 2016, tym razem zwycięstwo Prevcowi nie przyszło łatwo. Podopieczny Gorana Janusa stoczył kapitalną walkę z Kennethem Gangnesem i Stefanem Kraftem. Ostatecznie, skokiem w trzeciej kolejce na 244. metr (nowy rekord obiektu), Prevc przypieczętował swój triumf o 3,3 punktu nad Norwegiem i o 10,9 punktu nad Austriakiem.
W rywalizacji drużynowej klasą samą dla siebie byli podopieczni Alexandra Stoeckla. Norwegowie zasłużenie zdobyli złoty medal, wyprzedzając drugich Niemców aż o 110,4 punktu. Skandynawowie byli jedynymi skoczkami, którzy we wszystkich ośmiu próbach przekroczyli barierę 200. metra. Indywidualnie najlepiej w zwycięskim zespole wypadł Kenneth Gangnes, który uzyskał 207 i 219,5 metra. Brązowy krążek w zmaganiach zespołowych zdobyli Austriacy.
Zobacz także: Nokaut Norwegów
[b]Zobacz także: Peter Prevc mistrzem świata w lotach
Zobacz także: Kamil Stoch: w końcu dokopaliśmy się do samego źródła problemu
{"id":"","title":""}
[/b]
[nextpage]
Największe rozczarowanie: Kamil Stoch i reprezentacja Słowenii
Po spokojnych treningach w Szczyrku dwukrotny mistrz olimpijski jechał do Bad Mitterndorf ze sporymi nadziejami. Słaby początek sezonu i nieudany Turniej Czterech Skoczni Polak chciał powetować dobrym rezultatem na austriackim mamucie. Rzeczywistość dla naszego reprezentanta okazała się jednak bardzo brutalna. Podopieczny Łukasza Kruczka po fatalnym skoku w kwalifikacjach (134,5 metra) w ogóle nie awansował do konkursu indywidualnego. Stoch kolejną szansę od trenera otrzymał w zmaganiach drużynowych. Skoczek z Zębu szybko zapomniał o niepowodzeniu w eliminacjach i w niedzielę znów był podporą polskiej kadry (207 oraz 202,5 metra).
Po rywalizacji indywidualnej, gdzie czterech Słoweńców uplasowało się w czołowej dwunastce zawodów, podopieczni Gorana Janusa byli obok Norwegów głównymi faworytami konkursu drużynowego. Nie po raz pierwszy Peter Prevc i jego koledzy nie wytrzymali jednak presji. Na swoim poziomie skakali tylko nowy mistrz świata w lotach oraz Robert Kranjec. Jurij Tepes i Anze Lanisek w obu skokach spisali się zdecydowanie poniżej własnych możliwości i to właśnie zadecydowało, że Słoweńcy uplasowali się dopiero na czwartym miejscu.
Zobacz także: Dramat Kamila Stocha w kwalifikacjach
[nextpage]
Największe zaskoczenie: Dawid Kubacki
Porażka Kamila Stocha w kwalifikacjach zdawała się końcem mistrzostw świata w lotach dla Polski. Trudno było przypuszczać, by Kubacki, Klemens Murańka i Stefan Hula włączyli się do walki z najlepszymi lotnikami. Tymczasem na plus zaskoczył pierwszy z wymienionych. Podopieczny Macieja Maciusiaka nie latał tak daleko jak Prevc, Gangnes, Kraft czy Kasai, ale swoją postawą z pewnością zasłużył na oklaski. We wszystkich trzech próbach konkursowych, pochodzący z Nowego Targu skoczek przekroczył barierę 200. metra. Najlepiej Kubacki spisał się w premierowej kolejce, kiedy to ustanowił swój nowy rekord życiowy, szybując na 208. metr. Dwudniowa rywalizacja na mamucie mocno dała się we znaki głównemu zainteresowanemu. W konkursie drużynowym Polak skakał już bowiem bez błysku (166 oraz 190 metrów).
[nextpage]
Największy pechowiec: Johann Andre Forfang
W wieku 20 lat Norweg został drużynowym mistrzem świata w lotach. Niedzielnym sukcesem podopieczny Alexandra Stoeckla powetował sobie niepowodzenie w zmaganiach indywidualnych. Mistrz świata juniorów zajął czwarte miejsce. Teoretycznie dla tak młodego skoczka to świetny rezultat, ale Forfang był o krok od stanięcia na podium. Po piątkowych dwóch seriach, Norweg zajmował czwartą pozycję ze stratą 0,6 punktu do trzeciego Stefana Krafta. W sobotę, w trzeciej kolejce młodzieniec poszedł na całość. Forfang uzyskał aż 240 metrów, ale nie ustał swojego skoku. Gdyby nie upadek, to właśnie reprezentant Skandynawii, kosztem Austriaka, cieszyłby się z brązowego krążka.
[nextpage]
Najlepszy konkurs w sezonie: indywidualne zmagania o medale w Bad Mitterndorf
Poziom piątkowej pierwszej serii i sobotniej trzeciej kolejki przeszedł najśmielsze oczekiwania. Najlepsi lotnicy świata stworzyli dwudniowy spektakl, który na długo pozostanie w pamięci kibiców. Trzykrotnie podczas indywidualnej batalii o medale został pobity rekord skoczni. Jako pierwszy najdłuższą odległość na austriackim mamucie uzyskał Noriaki Kasai, który w piątkowej pierwszej serii poszybował aż na 240,5 metra. Niecały kwadrans później 2,5 metra dalej wylądował jeszcze Peter Prevc. Słoweniec na takim wyniku jednak nie poprzestał. W sobotę lider PŚ poszybował aż na 244. metr, czym przypieczętował swój triumf w mistrzostwach świata.
[nextpage]
Największy problem: silny wiatr i obfite opady śniegu
Pierwsze prognozy przed rozpoczęciem mistrzostw świata zapowiadały, że w rywalizacji najlepszych skoczków globu mogą przeszkodzić tylko opady śniegu. Wiatr nie miał odgrywać większej roli. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Zgodnie z przewidywaniami śnieg dał się we znaki organizatorom w sobotę i niedzielę, ale jeszcze większe problemy sprawiły podmuchy wiatru. W sobotnie popołudnie były one na tyle silne, że jury podjęło decyzję o nie rozegraniu czwartej, finałowej serii indywidualnych zmagań w Bad Mitterndorf. W związku z tym, za oficjalne wyniki uznano rezultaty po trzech seriach. Z kolei w niedzielę, po skokach dwunastu zawodników została anulowana seria próbna ze względu na śnieżycę. Na szczęście sam konkurs drużynowy udało się już rozegrać bez większych przeszkód.