Szymon Łożyński: Kolejna mission impossible Łukasza Kruczka (komentarz)

Osiem lat temu Łukasz Kruczek podjął się misji z pozoru niemożliwej do wykonania. Ciężką pracą doprowadził jednak polskich skoczków, przede wszystkim Kamila Stocha, do wielkich sukcesów. Czy zatem przed włoskimi skokami tłuste w sukcesy lata?

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
PAP / Grzegorz Momot
We wtorek Włoski Związek Narciarski ogłosił, że w kolejnych dwóch latach rolę pierwszego szkoleniowca reprezentacji będzie sprawował Łukasz Kruczek. Tym sam kraj z bogatymi tradycjami w tym sporcie za sprawą m. in. Roberto Cecona podpisał umowę z trenerem, który doprowadził Polaków do dwóch brązowych medali w konkursach drużynowych na mistrzostwach świata. Z kolei Kamil Stoch pod wodzą Kruczka został indywidualnym mistrzem świata (notabene na włoskiej ziemi w Val di Fiemme), podwójnym mistrzem olimpijskim w Soczi, a także wywalczył Kryształową Kulę za triumf w Pucharze Świata w sezonie 2013/2014.

Nie ulega wątpliwości, że dla włoskiej federacji podpisanie kontraktu z tak utytułowanym szkoleniowcem to duży prestiż. Tym bardziej, że zakusy na polskiego szkoleniowca czynili także m. in. Rosjanie, którzy z pewnością byli w stanie przebić finansową ofertę Włochów.

Czy zatem Kruczek podjął właściwą decyzję wiążąc się ze Squadra Azzurra na minimum dwa lata? Patrząc na ostatni sezon w wykonaniu włoskich skoczków, można powątpiewać w decyzję szkoleniowca. W klasyfikacji łącznej Pucharu Świata punkty, dokładnie 11 oczek za 24. miejsce i 27. pozycję w Niżnym Tagile i Engelbergu, zdobył Sebastian Colloredo. Jeszcze słabiej spisał się drugi filar włoskiej kadry. Andrea Morassi, bo o nim mowa, nie zdobył w minionym sezonie żadnego punktu i w Planicy ogłosił zakończenie kariery. Bez Morassiego Łukaszowi Kruczkowi może być trudno zestawić czteroosobowy zespół na konkursy drużynowe.

Zobacz wideo: Rio 2016: jaka będzie ceremonia otwarcia?

Co prawda w Pucharze Kontynentalnym nieźle punktował Alex Insam (36. miejsce - 185 pkt), ale poza 19-latkiem trudno znaleźć innych juniorów włoskich, których w najbliższym czasie Łukasz Kruczek mógłby włączyć do seniorskiej kadry (na ostatnich mistrzostwach świata juniorów Włosi nie wystawili drużyny w rywalizacji zespołowej). Co gorsza kompletnie zniknęli bracia Dellasega i Federico Cecon, którzy w poprzednich latach pojawiali się przynajmniej na starcie pucharowych kwalifikacji.

Polski szkoleniowiec nie będzie miał zatem możliwości pracy z tak utalentowaną grupą skoczków jak w naszym kraju. Jeśli jednak trener dwukrotnego mistrza olimpijskiego odbuduje Sebastiana Colloredo i wyciśnie maksimum z możliwości Alexa Insama, na fali ich sukcesów może zbudować w przyszłości niezłą drużynę, opartą na młodych skoczkach

Kruczek przez osiem lat pracy w Polsce dał się poznać jako niezwykle pracowity, ambitny szkoleniowiec i przede wszystkim świetny organizator. Te cechy mogą jednak nie wystarczyć, gdy zabraknie materiału ludzkiego. Skoro jednak tak utytułowany szkoleniowiec podjął się tej pracy, musiał widzieć światełko w tunelu, którego my nie dostrzegamy.

Z pewnością na pierwsze efekty pracy Łukasza Kruczka będzie trzeba jednak poczekać dłużej niż tylko do Letniego Grand Prix 2016, które w połowie lipca zostanie zainaugurowane we francuskim Courchevel.

Szymon Łożyński

Przeczytaj więcej tekstów tego autora -->>
[b]

[/b]

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×