Kryzys dopadł go w sezonie 2014/15. Startował wówczas głównie w Pucharze Kontynentalnym, PŚ zakończył z siedemnastoma punktami na koncie. To był najgłębszy dołek w jego karierze.
- Pojawiły się w głowie myśli, żeby znaleźć sobie inny sposób na życie - przyznaje Kot na łamach "Faktu". - Nie chciałem się poddać. Jestem człowiekiem, który chce robić coś, co lubi i co daje radość. Ale jeżeli praca przestaje ją dawać, po co to ciągnąć?
Nasz skoczek pokonał jednak kryzys. Już w kolejnym sezonie miał przebłyski dobrej formy, przełom przyszedł jednak latem. Łukasza Kruczka w roli trenera polskiej kadry zastąpił Stefan Horngacher, a Kot zaczął skakać jak nigdy wcześniej.
25-latek wygrał letnie Grand Prix, a w niedzielę po raz pierwszy w życiu stanął na podium konkursu Pucharu Świata. W Lillehammer lepszy od niego był tylko Kamil Stoch. W klasyfikacji generalnej PŚ jest trzeci, wyprzedzają go Domen Prevc oraz Daniel Tande.
ZOBACZ WIDEO Stoch i Kot po Lillehammer: w naszej drużynie jest moc (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}