Przed niedzielnymi zmaganiami rekord wyremontowanej skoczni w Engelberu należał do Daniela Andre Tandego. W piątkowych kwalifikacjach, a dla siebie w treningowym skoku, Norweg uzyskał aż 141,5 metra. W sobotnich zmaganiach na Gross-Titlis-Schanze (HS140), głównie przez silny wiatr w plecy, żaden ze skoczków nie poprawił tego osiągnięcia.
W niedzielę warunki były już jednak bardziej sprzyjające do dalekich lotów. W związku z tym nie zabrakło skoków powyżej odległości bezpieczeństwa skoczni, usytuowanej na 140. metrze. Jako pierwszy skutecznie rekord obiektu zaatakował Kamil Stoch. W pierwszej serii dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi uzyskał aż 143,5 metra. Jego rekord długo się jednak nie ostał, bowiem skaczący na koniec premierowej kolejki Domen Prevc uzyskał aż 144 metry i nie miał problemów z lądowaniem.
W drugiej serii jeszcze dalej niż Słoweniec skoczył Daniel Andre Tande. Norweg wyszedł bardzo wysoko z progu i wylądował aż na 144. metrze i 50. centymetrze. Podopieczny Alexandra Stoeckla nie utrzymał jednak po swoim skoku równowagi, podparł swoją próbę i jego rekord nie został oficjalnie zaliczony. Słabe lądowanie Norwega kosztowało go również spadek z drugiej pozycji na 11. lokatę.
Konkurs z rekordowymi próbami wygrał Domen Prevc, który w finale osiągnął 141,5 metra. Taką samą odległość uzyskał sklasyfikowany ostatecznie na drugim miejscu Kamil Stoch.
Warto przypomnieć, że rekordzistą starej Gross-Titlis-Schanki pozostanie Peter Prevc. 24-letni Słoweniec, który w niedzielę nie awansował nawet do drugiej serii, rok temu uzyskał na skoczni jeszcze przed remontem 142. metry.
ZOBACZ WIDEO: Fortuna liczy na historyczny sukces. "Polacy zdobędą złoto w Pjongczang"