Gdyby przed rozpoczęciem sezonu ktoś powiedział, że w pierwszej czwórce klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni uplasuje się trzech reprezentantów Polski, każdy z politowaniem popukałby się w czoło. Wyniki z lata napawały optymizmem, brak falstartu na początku zimy również można było przyjąć za dobry omen, ale wynik na koniec TCS to prawdziwy piękny sen. Sen, który się spełnił w dużej mierze dzięki trenerowi z Austrii.
Można było mieć wątpliwości, czy szkoleniowiec bez wielkich sukcesów na koncie będzie w stanie podnieść Polaków. Niepokoił fakt, że nie zamierza mieszkać nad Wisłą, choć Polski Związek Narciarski był gotowy na taką ewentualność. Tymczasem okazuje się, że Horngacher plan wobec Biało-Czerwonych miał przygotowany z zegarmistrzowską precyzją.
Wydaje się, jakby słabe strony każdego z "naszych" nagle wyparowały. Polacy nie tylko dogonili światową czołówkę, ale stali się nią - teraz to Niemcy i Austriacy muszą nadążać za nami.
Morale, które w skokach odgrywa niebagatelną rolę, również nagle poszybowało w górę. I to nie po pierwszych sukcesach, ale już podczas okresu przygotowawczego. Zadowoleni z treningów zawodnicy ewentualne niepowodzenia mogliby zrzucać tylko na karb własnych błędów, a więc pracując wytrwale w pocie czoła nie było mowy o uchybieniach. I to się sprawdziło - przecież nie tylko Kamil Stoch, Piotr Żyła i Maciej Kot skaczą świetnie. W konkursie w Bischofshofen w drugiej serii startowało aż sześciu reprezentantów Polski.
ZOBACZ WIDEO: Ojciec Macieja Kota: decyzja Łukasza Kruczka zabolała syna
Oczywiście to komentarz do aktualnego stanu skoków narciarskich w Polsce. Nie da się przewidzieć - taka to dyscyplina - jak będzie on wyglądać choćby za miesiąc. Jednak te wzniosłe słowa to już nie jest hurraoptymizm, ale trzeźwa ocena potencjału Biało-Czerwonych. Niezależnie więc od tego, jak będą wyglądać kolejne występy podopiecznych Horngachera, mamy coś w rodzaju nowej ery w Polsce. Do tej pory wiedzieliśmy, że dysponujemy znakomitymi zawodnikami, ale nasze możliwości pozwalały na eksplozję formy jednego z nich w danym czasie. Teraz wiemy, że możemy mieć znakomitą ekipę, która przewodzi stawce w Pucharze Narodów. Jeszcze bardziej od obecnych sukcesów cieszy więc znakomita prognoza na przyszłość. W skokach bowiem takie wyniki to zapowiedź kolejnych tłustych lat. Nawet jeśli byłoby trzeba na nie trochę zaczekać - aż nowi adepci wypłyną na fali sukcesów reprezentantów kraju.
Niedawno pisałem, że Koto- i Stochomania napędzą polskie skoki. Okazało się, że popełniłem błąd. W Polsce mania na punkcie jednego zawodnika to już przeszłość. Teraz idolami są, po prostu, polscy skoczkowie. Ewentualnie Horngacher, choć trener zawsze jest nieco z tyłu - za swoimi zawodnikami.
Dawid Góra
W jakim to jest języku, panie autorze? Po polsku? TO morale, a nie TE morale, liczba pojedyncza, drogi a Czytaj całość
powinno być : " Morale , które w skokach ODGRYWA ogromną rolę " , a nie : "Morale ,
które w skokach ODGRYWAJĄ Czytaj całość