Sobotnie zmagania na skoczni olimpijskiej w Sapporo miały dla polskich kibiców słodko-gorzki smak. Z jednej strony pierwsze zwycięstwo w swojej karierze odniósł Maciej Kot. W czołowej dziesiątce sklasyfikowano także Jana Ziobro (9. pozycja, najlepsza w tym sezonie) i Piotra Żyłę (10. lokata).
Po zawodach ręce z bezradności rozkładał jednak Kamil Stoch. Po raz kolejny zawody na Okurayamie ze względu na wiatr były nieco loteryjne. Tym razem podmuchy miały wpływ na oba skoki lidera klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
W pierwszej serii tuż przed skokiem Polaka wiatr ucichł na tyle, że wykraczał poza minimalną normę w ustalonym przed konkursem korytarzu powietrznym. W związku z tym Borek Sedlak nie mógł zapalić zielonego światła i po 45 sekundach oczekiwania nasz reprezentant zszedł z belki startowej. Dłuższe oczekiwanie na skok niż zazwyczaj miało wpływ na próbę podwójnego mistrza olimpijskiego, który uzyskał 129 metrów i był dziesiąty.
W drugiej serii podopieczny Stefana Horngachera ruszył z belki startowej za pierwszym razem. Polak dobrze wyszedł z progu, obrał wysoką parabolę lotu, ale nagły boczny lub tylny podmuch wiatru spowodował, że musiał wylądować już na 120. metrze, ratując się przed upadkiem. To spowodowało, że mistrz świata z Val di Fiemme spadł aż na 18. pozycję.
Warto podkreślić, że sobotnie zejście Stocha z belki startowej w pierwszej serii nie było pierwszą taką sytuacją w w bieżącym sezonie. Łącznie Polak już cztery razy dopiero za drugim lub trzecim wejściu na platformę startową mógł rozpocząć swój skok. Tak było w drugim indywidualnym konkursie w Lillehammer, w Wiśle oraz w Willingen.
ZOBACZ WIDEO Show Piotra Zielińskiego, Napoli wygrywa - zobacz skrót meczu z Genoa CFC [ZDJĘCIA ELEVEN]
Oby nie wdarła się nerwowka na koniec sezonu.