Z powodu silnego wiatru czwartkowy konkurs Pucharu Świata w Pjongczang został przeniesiony ze skoczni dużej na skocznię normalną.
- Siedząc na górze wydawałoby się, że nawet nie było sensu wjeżdżać na rozbieg, bo tak mocno wiało. Na szczęście zeskok tej skoczni jest tak wkomponowany w skały, a dodatkowo szczelnie osłonięty siatkami, że było w miarę okej. A u góry? Nie byłem jeszcze nigdy na skoczni, kiedy aż tak wiało. W pewnym momencie wydawało się, że ten rozbieg się przewróci, ale widocznie jest to solidnie zrobione. Grunt, że zaraz za progiem było bezpiecznie - ocenił Piotr Żyła w rozmowie z obecnym w Pjongczangu dziennikarzem skijumping.pl Tadeuszem Mieczyńskim.
Żyła nie znajduje się obecnie w najwyższej formie, ale w czwartek spisał się lepiej niż w środę. W pierwszym konkursie w Korei zajął 27. miejsce. Dzień później był osiemnasty.
- Po wczorajszym starcie nie było mi się łatwo pozbierać technicznie i psychicznie, gdyż nie do końca mogłem odnaleźć czucie na skoczni. Ale Stefan Horngacher umie ze mną rozmawiać. Po rozmowie z nim człowiek od razu myśli, że w zasadzie to wszystko jest proste. Potrafi wpoić takie podejście, że skoki to nic trudnego - podkreślił Piotr Żyła.
Ze względu na słabsze wyniki Żyła wypadł właśnie z czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Polskiego zawodnika przeskoczył w niej Słoweniec Peter Prevc.
Zobacz wideo: Jan Szturc: Stefan Horngacher dał Piotrkowi Żyle zastrzyk pozytywnej energii