Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym w Lahti trwają w najlepsze. Niestety sobotni konkurs na normalnym obiekcie nie zakończył się tak, jak życzyliby sobie tego polscy kibice i sami zawodnicy. Najbliżej upragnionego podium, a tym samym medalu, był Kamil Stoch. Mistrz olimpijski z Soczi uplasował się bowiem na czwartym miejscu. Niemałe kontrowersje wywołały noty, jakimi sędziowie ocenili skok Polaka oraz Markusa Eisenbichlera, który to ostatecznie został brązowym medalistą mistrzostw.
Poniżej swoich własnych oczekiwań, i za pewne oczekiwań miłośników skoków, zaprezentowali się również nasi pozostali reprezentanci, choć jeszcze niedawno miejsca w pierwszej dziesiątce byłyby z pewnością satysfakcjonujące. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż w ostatnim czasie Polacy wielokrotnie znajdowali się w ścisłym gronie faworytów do triumfu w zawodach, lokaty te uznano za nieco rozczarowujące.
W czwartek nasi zawodnicy będą mieli możliwość ponownego zaprezentowania swoich umiejętności oraz włączenia się do walki o medale. Odbywa się wówczas bowiem konkurs na skoczni o punkcie K-130, który podczas czempionatu nierzadko wzbudza ogromne emocje. Podobnie jak na obiekcie normalnym, w Lahti zabraknie obrońcy tytułu z Falun, Severina Freunda – z rywalizacji Niemca wykluczyła nieprzyjemna kontuzja kolana.
Preludium do czwartkowych zawodów stanowiły środowe kwalifikacje. Stosując się do obowiązujących zasad, szkoleniowcy mogą wystawić do nich tylko czterech podopiecznych. Stefan Horngacher wytypował Dawida Kubackiego, Piotra Żyłę, Macieja Kota oraz Kamila Stocha. Bardzo dobrze poradził w nich sobie pierwszy ze wspomnianej czwórki, czyli Dawid Kubacki. Odległości naszych pozostałych reprezentantów, która nie musi walczyć o awans do zawodów, ponieważ zajmuje miejsca w pierwszej "10", były dobre, ale nie rewelacyjne. Świetnym skokiem przypomniał o sobie natomiast Peter Prevc - Słoweniec mógł pochwalić się odległością 127,5 metra.
Warto dodać, że podczas serii kwalifikacyjnej aura nie sprzyjała skoczkom - siła podmuchów wiatru była bardzo różna, a dodatkowym utrudnieniem były opady deszczu, do których wkrótce dołączył również śnieg. Prognozy na czwartek są na szczęście lepsze, a co najważniejsze nie przewiduje się opadów, jakie zawitały nad Lahti w środę.
Zobacz wideo: Kamil Stoch: Koreańczycy sami pytali nas, co poprawić przed igrzyskami olimpijskimi