Janne Ahonen zdradził przyczynę kryzysu w fińskich skokach

Legendarny skoczek Janne Ahonen opowiedział o przyczynie kryzysu w fińskich skokach narciarskich oraz o tym, dlaczego chciał wziąć udział w tegorocznym czempionacie.

Barbara Toczek
Barbara Toczek

Choć kilkanaście lat temu Finowie byli potęgą w skokach narciarskich, od dłuższego już czasu skoczkowie z tego kraju wypadają poniżej wszelkich oczekiwań. Głośno mówi się o poważnym kryzysie, jak na razie brak jest wyraźniej poprawy. Swoje zdanie na ten temat, w rozmowie z austriacką gazetą Tiroler Tageszeitung, wyraził Janne Ahonen.

- Kiedy ja i Matti Hautamaeki byliśmy na szczycie, zapomniano zatroszczyć się o młodych zawodników. To my zdobywaliśmy medale. Kiedy skończyliśmy kariery, nagle stwierdzono, że nie mamy żadnych innych skoczków. Dopiero teraz ich liczba się zwiększa, pojawiają się nowi, jak na przykład mój syn Nico. Ale to jeszcze trochę potrwa - przyznaje otwarcie legendarny skoczek.

Według Ahonena jest niestety jeszcze zbyt wcześnie na wspólny start z synem w jednej drużynie.   - Te mistrzostwa odbywają się o rok, dwa za wcześnie. On jest tutaj przedskoczkiem. Musi się jeszcze trochę rozwinąć, stać się bardziej męski, w końcu to jeszcze dziecko. Ale już teraz mogę stwierdzić, że będzie lepszy niż ja.

Skoczek podkreślił także, dlaczego tak bardzo zależało mu na wzięciu udziału w trwających obecnie mistrzostwach świata w Lahti. -  Przeżycie mistrzostw świata w swojej ojczyźnie to po prostu spełnienie marzenia każdego skoczka. To dla mnie szczególne wydarzenie, ponieważ już raz dane mi było przeżyć je w 2001 roku. Teraz mam drugą szansę. Centrum sportowe jest oddalone od mojego domu tylko o 10 kilometrów - wyjaśnił Fin.

ZOBACZ WIDEO Chorąży z Tonga specjalnie dla nas z Lahti! "Mam wielu fanów w Polsce"


Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)
Czy za kilka lat fińskie skoki znów będą potęgą?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×