MŚ w Lahti: największy paradoks zawodów z udziałem Piotra Żyły

PAP/EPA / PEKKA SIPOLA
PAP/EPA / PEKKA SIPOLA

Po czwartkowych zawodach w Lahti o mistrzostwo świata na dużej skoczni przeciwnicy wprowadzenia przeliczników za wiatr zyskali kolejny argument. Piotr Żyła, który wraz z Andreasem Stjernenem, skakali najdalej zajęli odpowiednio 3. i 4. miejsce.

Od momentu wprowadzenia rekompensat punktowych za sprzyjające bądź niesprzyjające warunki oraz za zmiany belki startowej w czasie konkursu pojawiały się głosy zarówno popierające jak i krytykujące to rozwiązanie. Osoby za twierdzą, że dzięki temu systemowi zdecydowanie łatwiej jest przeprowadzić zawody, zwłaszcza przy silnym i zmiennym wietrze. Z kolei według przeciwników skoki narciarskie straciły swoją magię i nie są już tak ekscytujące gdy o zwycięstwie decydowała tylko odległość i noty sędziowskie.

Krytycy systemu mogli swoje głosy podnosić po czwartkowych zawodach na Salpausselce (HS130) w Lahti. Konkurs indywidualny był bardzo zacięty. Skoczkowie uzyskiwali podobne odległości, lądowali ładnie stylowo więc noty również mieli podobne. O pozycjach decydowały zatem przeliczniki za wiatr.

Gdyby ich nie było, to ze srebra cieszyłby się Piotr Żyła. Wiślanin skoczył 127,5 oraz 131 metrów. Łącznie uzyskał zatem 258,5 metra. Zwycięzca zawodów Stefan Kraft dwukrotnie wylądował na 127,5 metra, co łącznie dało mu wynik 255 metrów. Pod względem odległości Austriak przegrał z Polakiem aż o 6,3 punktu. Na notach nadrobił tylko 1,5 punktu. O wszystkim zdecydowały przeliczniki. Sumując oba skoki Kraft dostał bonifikatę punktową (3,9) za wiatr w plecy. Z kolei Żyle odjęto 3,5 punktu. Łącznie różnica 7,4 punktu zdecydowała, że to właśnie Kraft cieszył się z drugiego złota na tych mistrzostwach.

Gdyby nie było przeliczników, to Piotr Żyła oczywiście wyprzedziłby także Andreasa Wellingera. Niemiec uzyskał łącznie 256,5 metra. Biorąc pod uwagę odległość i noty, Wellinger przegrał z Polakiem o 4,2 punktu. W przelicznikach za wiatr był jednak lepszy aż o 6,4 punktu co zadecydowało o jego srebrnym medalu.

Gdyby do tych przeliczeń bez punktów za wiatr włączyć jeszcze Andreasa Stjernena okazałoby się, że to właśnie Norweg zdobyłby złoty medal! Stjernen łącznie miał identyczną odległość jak Żyła, ale o 0,5 punktu wyższe noty za styl. Tymczasem Norweg przegrał z naszym reprezentantem o 0,6 punktu oraz z Wellingerem i Kraftem, ponieważ był największym "szczęściarzem" z czołówki i odjęto mu łącznie aż 4,6 punktu.

Tym samym przeliczniki za wiatr miały decydujący wpływ na wyniki czwartkowych zawodów. Warto jednak pamiętać, że rzeczywiście ten system ma wady, ale bez niego wiele konkursów w bieżącym czy poprzednim sezonie po prostu nie odbyłoby się. Pozostaje nam zatem zaakceptować taki stan rzeczy i cieszyć się z brązowego krążka Żyły, który wywalczony w konkursie stojącym na tak wysokim poziomie smakuje jak złoto.

Mistrzostwa świata dla skoczków zakończy sobotni konkurs drużynowy. Jego początek o 16:15. Głównymi faworytami do zwycięstwa będą Polacy. Relacja na żywo na WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Mike Mollo oburzony: Oni znowu to robią!

Źródło artykułu: