- To może się udać, ale nie musi. Obaj skaczą dobrze, a mamy do czynienia z lotami narciarskimi. Zmienność skoków w takich okolicznościach jest duża, co było widać choćby podczas niedzielnego konkursu. Murowani faworyci, czyli Stefan Kraft i Andreas Wellinger, nie poradzili sobie. Jeden zepsuł skok, a drugi, mało brakowało, a podzieliłby jego los. Może się okazać, że Stoch wszystko nadrobi jednym skokiem - przewiduje Pochwała.
Trener wierzy w ostateczny triumf Stocha. Podkreśla, że ten, który atakuje, nie ma nic do stracenia, a ten, który broni swojej pozycji, może stracić wszystko. Dodaje również, że ostatnie skoki Polaka były lepsze od tych Krafta.
Problemem może być fakt, że obiekty mamucie nie cieszą się popularnością w polskiej kadrze. Przed konkursami w Vikersund mówiło się nawet, że technika, którą nauczył skoczków Stefan Horngacher, jest właściwa na duże skocznie. Nie sprawdza się natomiast tak dobrze na mamutach.
- Sam Adam Małysz nie przepadał za lotami narciarskimi. Jednak, kiedy miał formę, wygrywał konkurs za konkursem. Jeśli skoczek jest w wysokiej dyspozycji, to na każdym obiekcie będzie mu szło świetnie. Podobnie było z Dawidem Kubackim. Mówiło się, że wysoka parabola lotu nie pozwoli mu na uzyskiwanie dobrych rezultatów, a w niedzielę skoczył ponad 230 metrów.
Pochwała przewiduje dreszczowiec w ostatnim konkursie Pucharu Świata w tym sezonie. - Myślę, że wszystko okaże się w drugim skoku niedzielnym - finałowym. Wtedy wciąż sytuacja nie będzie jasna - zaznacza były reprezentant Polski. - Jeśli chodzi o psychikę, to chyba jednak Kamil ma silniejszą od Krafta. Można powiedzieć, że poza mistrzostwem świata w lotach, Stoch wygrał praktycznie wszystko w swojej karierze. Jest także starszy i bardziej doświadczony.
ZOBACZ WIDEO Simon Ammann: Polski zespół wie, jak smakuje smak zwycięstwa