Japończyk jest fenomenem. Podczas niedzielnego konkursu w Vikersund pokonał go tylko Kamil Stoch. Kasai stanął na podium pucharowych zawodów, mając czterdzieści cztery lata, dziewięć miesięcy i trzynaście dni. - Kocham loty narciarskie - nie kryje w rozmowie ze skijumping.pl.
Dwudziesty drugi skoczek klasyfikacji generalnej PŚ przyznaje, że trudno mu wyjaśnić przepis na sportową długowieczność. - Nie wiem, dlaczego z roku na rok utrzymuję taką formę - mówi bezradnie. - Wkładam w to całe serce, chcę podtrzymywać dobrą dyspozycję i po prostu staram się oddawać dobre skoki. Nigdy się nie poddaję!
Kasai rywalizuje jak równy z równym z zawodnikami, którzy mogliby być jego dziećmi. - Jesteśmy na tym samym poziomie, a ja również wciąż jestem młody - podkreśla ze śmiechem. I wyjaśnia: - Staram się czerpać radość z tego, co robię.
Japończyk o końcu kariery jeszcze nie mówi. Jest jedna rzecz, która go napędza. -- Wciąż nie mam w swoim dorobku złotego medalu olimpijskiego. Nie będzie to łatwe do osiągnięcia, ale to mój cel - zapowiada.
Najbliższe zimowe igrzyska olimpijskie odbędą się za rok w Pjongczang.
ZOBACZ WIDEO MŚ w Lahti: Polscy kibice dziękowali Piotrowi Żyle. "Straciliśmy gardła!"
To akurat przyjęło ;)