Przez ponad dwadzieścia lat Puchar Świata rokrocznie rozpoczynał się na skoczniach w Skandynawii. Bywało, że inauguracja miała miejsce w Lillehammer, swój czas miało też Kuopio, ale najczęściej prestiżowe pierwsze konkursy odbywały się w Kuusamo. Skocznia Rukatunturi ma swoje zalety i wady - z jednej strony zawsze była pewność, że śniegu tam nie zabraknie, a cała otoczka będzie iście bajkowa, zaś z drugiej problemem był wiatr. Działacze FIS postanowili więc spróbować otwarcia w kontynentalnej części Europy kierując się do Niemiec. Skoro dało się tam, da się również u nas.
Temat inauguracji w Polsce długo nie przebijał się do publicznej wiadomości. Jeszcze po zakończeniu ubiegłego sezonu wydawało się, że Wisła pozostanie w środku zimowego kalendarza. Informacja o sukcesie starań naszej propozycji była więc zaskoczeniem, ale na jej powodzenie złożyło się kilka czynników. Obiekt w Wiśle otrzymał lodowe tory, dodatkowo była gwarancja wytworzenia niezbędnej ilości sztucznego śniegu, wreszcie polskie konkursy zawsze ogląda tłum widzów, co też nie jest bez znaczenia. Wszystko to razem złożyło się na ofertę, której FIS nie mógł nie przyjąć, chcąc zorganizować udaną inaugurację sezonu w naszej części Europy.
Pierwsze konkursy zawsze cieszą się wielkim zainteresowaniem i prestiżem. O ile po kilku tygodniach sezonu zwykle wiadomo już kto jest w formie a kto nie, o tyle na inaugurację trudno wytypować murowanych faworytów. Komplet widzów w ciemno będzie jednak oczekiwał sukcesów naszych reprezentantów, a tych wystąpi w kwalifikacjach aż dwunastu.
Apoloniusz Tajner, prezes PZN, w rozmowie z naszym portalem wskazał Kamila Stocha jako tego z Polaków, który jest w najlepszej dyspozycji u progu sezonu. Udane wejście w sezon jest oczywiście istotne, ale pamiętać należy, że najważniejszy moment zimy będzie dopiero w lutym, a utrzymanie szczytowej formy przez trzy miesiące jest praktycznie niemożliwe. Polska inauguracja Pucharu Świata jest tymczasem rekordowo wczesna - start sezonu najczęściej miał miejsce dopiero w ostatni weekend listopada, a w historii zdarzało się, że nawet dopiero w grudniu.
W piątkowych treningach i kwalifikacjach wystąpi ponad 70 zawodników. Po raz pierwszy w historii z góry wiadomo, że eliminacji nie opuści nikt. Współczesnym standardem stało się pokazywanie kwalifikacyjnych rund przez stacje telewizyjne, którym zależy na obecności gwiazd. FIS poszedł więc na rękę sponsorom i mediom zmieniając przepisy - o ile dawniej czołowa dziesiątka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata mogła sobie odpuścić kwalifikacyjny skok, o tyle teraz już nikt, nawet ci najlepsi z najlepszych, nie będą mieli pewnego rozstawienia w pierwszej serii konkursowej. Ranga eliminacji pod tym względem będzie więc wyższa niż do tej pory.
O prawo występu w niedzielnych zawodach powalczą w piątek Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Stefan Hula, Jakub Wolny, Klemens Murańka, Aleksander Zniszczoł, Jan Ziobro, Przemysław Kantyka, Paweł Wąsek i Bartosz Czyż. Dwaj ostatni nigdy dotąd nie startowali w Pucharze Świata. Czterech skoczków z tego grona trener Stefan Horngacher wybierze do występu w sobotnim konkursie drużynowym.
Biletów na zawody nie ma już od dawna. Relacja na żywo ze wszystkich serii w Wiśle oraz ich podsumowanie na WP SportoweFakty.
Plan zawodów PŚ w Wiśle:
piątek (17.11.2017)
16:00 - oficjalny trening (2 serie)
18:00 - kwalifikacje
sobota (18.11.2017)
15:00 - seria próbna
16:00 - pierwsza seria konkursu drużynowego
niedziela (19.11.2017)
14:00 - seria próbna
15:00 - pierwsza seria konkursu indywidualnego
ZOBACZ WIDEO: Karolina Bojar o partnerce Howarda Webba: Jako sędzia bardzo mi zaimponowała