Kamil Stoch wspomina skok po złoto. "Nie wiem, jakim cudem tyle uleciałem"

Materiały prasowe / Kadr z programu "Kamil Stoch. Moja Historia" / Na zdjęciu: Kamil Stoch w kinie (na środku)
Materiały prasowe / Kadr z programu "Kamil Stoch. Moja Historia" / Na zdjęciu: Kamil Stoch w kinie (na środku)

- Wciąż nie wiem, jak udało mi się tyle ulecieć. Może siłą woli, ale to musiało być coś jeszcze - mówi Kamil Stoch o swoim skoku po złoto na dużym obiekcie w Soczi. W programie "Kamil Stoch. Moja Historia" wrócił do tych chwil w zakopiańskim kinie.

W trzecim odcinku cyklu, który mieliśmy okazję zobaczyć przed premierą (Eurosport 1, czwartek, godzina 19:00), zobaczymy Stocha w roli trenera młodych skoczków. Latem tego roku mistrz olimpijski z Soczi i jego żona Ewa zabrali zawodników swojego klubu na obóz do Planicy. Program odsłania kulisy tej wyprawy.

- Uwielbiam tutaj skakać. Powiedziałem kiedyś trenerowi, że warto jest harować cały rok, żeby przyjechać tutaj na ostatni weekend w sezonie - zdradził Stoch swój stosunek do słynnej skoczni Letalnica, stojąc na progu potężnego słoweńskiego "mamuta".

Polski skoczek aktualnie jest rekordzistą obiektu w Planicy - w marcu tego roku skoczył tam 251,5 metra. Bohater serii uważa jednak, że ten wynik szybko zostanie poprawiony. - Myślę, już w przyszłym roku rekord się zmieni. Podobnie jak rekord świata w Vikersund - stwierdził.

W programie widzimy, jak w Planicy Stoch udziela swoim podopiecznym rad i wskazówek - mówi jak zachowywać się w czasie dojazdu do progu, czy jak poprawić swoją technikę lądowania. Triumfator ostatniego Turnieju Czterech Skoczni przyznaje, że obserwowanie trenujących w jego klubie dzieci, patrzenie na ich radość z uprawiania sportu, zwiększyło jego motywację do pracy i dało mu mnóstwo pozytywnej energii.

ZOBACZ WIDEO Adam Małysz: Skoki narciarskie na stadionach? Myślę, że pójdziemy w tym kierunku
[color=#000000]

[/color]

- Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł oglądać ich w telewizji, albo jeździć za nimi na zawody i denerwować się ich występami. Nie lubię tego słowa, że to są następcy. Dla mnie to jest przyszłe pokolenie skoczków narciarskich - podkreślił.

W odcinku pokazano także wizytę Stocha, Macieja Kota i Dawida Kubackiego w zakopiańskim kinie "Sokół". Trzej złoci medaliści tegorocznych mistrzostw świata w Lahti oglądali na srebrnym ekranie, jak przez lata zmieniały się skoki narciarskie. Obserwowali bohaterów igrzysk w Garmisch-Partenkirchen (1936 rok), w Innsbrucku (1964) czy w Sapporo (1972).

- Fajnie to wyglądało - powiedział Stoch.
- Fajnie, ale ja bym nie "poszedł" na takim sprzęcie - wtrącił Kubacki.

Nasi skoczkowie ożywili się, gdy na filmie pojawili się zawodnicy z mniej odległej przeszłości. Na przykładzie Jensa Weissfloga omówili, jak zmieniły się kombinezony. Potem, gdy pokazano igrzyska w Salt Lake City w 2002 roku, dyskutowali o pozycji najazdowej Adama Małysza.

- Do tej pory nie mogę zrozumieć, jak on się z tego odbijał - zdradził Stoch. - Jechał bardzo nisko, i wydaje mi się, że też za bardzo z tyłu nart - analizował.
- Ale działało - podkreślił Kubacki.
- Wydaje mi się, że później jeździł trochę wyżej - dodał Kot.

W czasie seansu nie mogło oczywiście zabraknąć Soczi, gdzie Stoch zdobył dwa złote medale olimpijskie. Tym razem reprezentanci Polski zwrócili uwagę na wiązania, które jako pierwszy zaczął stosować Simon Ammann przed igrzyskami w 2010 roku. Stoch stwierdził, że różnica między tą wersją, a poprzednią, jest kolosalna. Kubacki uzupełnił, że obecnie stosowany model daje dużo większą kontrolę nad nartami.

- Wciąż nie wiem, jakim cudem udało mi się tyle ulecieć z tego skoku - powiedział lider polskiej drużyny o swojej próbie w drugiej serii konkursu na dużej skoczni w Soczi.
- Siłą woli - śmiał się Kubacki.
- Chyba tak, ale coś jeszcze musiało być, bo to jest aż niemożliwe. Z takiego skoku - odparł Stoch. - Nawet nie tyle było późno, co za agresywnie.
- Kasai się już cieszył i pewnie do dziś cię nie lubi za to - to znów Kubacki.
- Pewnie pomyślał sobie, że będzie musiał skakać przez kolejne cztery lata - skomentował Kot.

Czwarty odcinek cyklu pokaże m.in. wizytę Kamila i Ewy Stochów w Liverpoolu - nasz skoczek jest zapalonym kibicem klubu piłkarskiego z tego miasta. O tej wyprawie również opowiemy wam jeszcze przed oficjalną premierą na antenie Eurosportu.

Komentarze (6)
avatar
ZLOTOUSTY
30.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dajcie spokoj z ta laska boza. Stoch juz uwierzyl ze jest celebryta bez ograniczen i stad jego coraz smiesniejsze wywiady i coraz gorsze skoki. A wogole to nie zmienia mojej opinii ze skoki nar Czytaj całość
avatar
Paweł - słowo Boże
30.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobry FUKS w dobrym momencie kariery sportowej to też dar Boga i łaska z Nieba. WIERZĘ, że nikt z nas NICZEGO bez woli Opatrzności Bożej nie może uczynić. Oczywiście pomijam grzeszność ludzką Czytaj całość
avatar
Paweł - słowo Boże
29.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
To był skok pełen łaski Bożej, to było tchnienie Boże i dar z Niebios.... Tak było, bo Jezus sam powiedział - beze mnie nic uczynić nie możecie / Nowy Testament /.