Wówczas do noworocznej rywalizacji na Neue Große Olympiaschanze (HS140) dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi przystępował jako wicelider turnieju. W Oberstdorfie Stoch był drugi, a przegrał tylko ze Stefanem Kraftem.
Pierwsza seria konkursu w Garmisch-Partenkirchen nie ułożyła się jednak idealnie dla mistrza świata z Val di Fiemme. Polak uzyskał 135,5 metra i na półmetku zajmował 5. lokatę. W finale zadał jednak rywalom cios przed którym obronił się tylko Norweg Daniel Andre Tande. Podopieczny Stefana Horngachera uzyskał aż 143 metry (tylko 50 centymetrów mniej niż aktualny rekord skoczni Simona Ammanna).
Co więcej przy lądowaniu popisał się fantastycznymi umiejętnościami i świetnie wyprowadził kantującą prawą nartę. Sędziowie docenili to i przyznali bardzo wysokie noty (56,5 punktu). Ostatecznie Stoch był drugi za Tande, ale w 65. Turnieju Czterech Skoczni objął prowadzenie. W Innsbrucku je stracił, na rzecz Norwega, ale w Bischofshofen odrobił straty z nawiązką i cieszył się z pierwszego w karierze triumfu w niemiecko-austriackich zawodach.
12 miesięcy później Kamil Stoch znów liczy się w walce o główne trofeum. Co więcej rozpoczął turniej jeszcze lepiej niż przed rokiem, bowiem na inaugurację wygrał w Oberstdorfie. Przed poniedziałkowymi zmaganiami prowadzi w klasyfikacji 66. TCS z przewagą 4,2 punktu nad drugim Richardem Freitagiem i 7,6 punktu nad trzecim Dawidem Kubackim.
Co więcej w walce o zwycięstwo w całych zawodach liczy się także trzeci z Polaków. Piąty Stefan Hula ma obecnie 20,5 punktu straty do prowadzącego Stocha. Tym samym poniedziałkowy konkurs może być dla Biało-Czerwonych najlepszym w historii w Garmisch-Partenkirchen. Czekamy zatem na rywalizację, która rozpocznie się o 14:00. Wcześniej na 12:30 zaplanowano serię próbną. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: "Gdyby rok temu Stoch musiał skakać w kwalifikacjach w TCS, miałby poważny problem"