Austriak tak ułożył plan treningowy, że jego podopieczni - w tym oczywiście Kamil Stoch - trenowali na wszystkich obiektach Turnieju Czterech Skoczni, a więc w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen.
To był świetny wybór. Jeszcze kilka lat temu w Oberstdorfie czy Bischofshofen dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi nie skakał wybitnie. Zwłaszcza na inaugurację turnieju na Schattenbergschanze (HS137) miał duże problemy, gdy mocno wykrzywiało jego sylwetkę tuż po wyjściu z progu. Teraz o takich kłopotach naszego reprezentanta nikt już nie pamięta.
W Bischofshofen Stoch ma już nawet dwa zwycięstwa z rzędu, a po jednej wiktorii na pozostałych skoczniach - w tym w "przeklętym" kiedyś dla niego - Oberstdorfie. Polak przez całą 66. edycję turnieju był w znakomitej dyspozycji. Oczywiście to przede wszystkim zasługa świetnego przygotowania fizycznego i mentalnego, ale znajomość obiektów - dzięki wcześniejszym treningom - również mogła odegrać ważną rolę.
Kamil Stoch jest drugim skoczkiem w historii, po Svenie Hannawaldzie, który wygrał wszystkie 4 konkursy w drodze po złotego orła. Przebił jednak Niemca w tym, że - jako dziewiąty skoczek w historii - potrafił w Turnieju Czterech Skoczni obronić tytuł.
Kolejne emocje związane z występem Kamila Stocha i pozostałych jego kolegów z reprezentacji w dniach 13-14 stycznia, kiedy to na mamucie w Bad Mittendorf odbędą się dwa konkursy Pucharu Świata w lotach narciarskich. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Polacy zdominowali poprzedni TCS. "Żyła krzyczał i był oszołomiony. Buzowały w nim niesamowite emocje"