Szymon Łożyński: Fenomenalny Kamil Stoch. Turniej przyniósł jednak także powody do niepokoju (komentarz)

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Dla Kamila Stocha, kibiców i dziennikarzy 66. Turniej Czterech Skoczni był jak z bajki. Polak dokonał niesamowitej rzeczy i trudno znaleźć słowa, by to opisać. Niestety forma niektórych innych naszych reprezentantów zaczyna budzić niepokój.

Najpierw jednak o tym, co najlepsze. Czy ktoś z państwa uwierzyłby po przegranych mistrzostwach Polski, że Kamil Stoch niecałe dwa tygodnie później będzie drugim w historii zawodnikiem, który wygra wszystkie 4 konkursy Turnieju Czterech Skoczni? Ja od razu, bez bicia, przyznaję się, że nie przeszło mi to nawet przez głowę.

Rzeczywiście wierzyłem, że naszego reprezentanta stać na obronę tytułu, ale przy tak wyrównanym poziomie w skokach, i do tego coraz częściej loteryjnych warunkach w czasie zawodów, wygranie wszystkich konkursów wydawało się misją niemożliwą do zrealizowania.

Dlatego teraz nie pozostaje mi nic innego, jak skopiować zachowanie Andreasa Wellingera, drugiego skoczka 66. Turnieju Czterech Skoczni, i po prostu zdjąć czapkę oraz ukłonić się przed - moim osobistym zdaniem - najwybitniejszym skoczkiem wszech czasów, Kamilem Stochem!

Kamilu, jesteś wielki. To czego dokonałeś w niemiecko-austriackich zmaganiach na zawsze pozostanie w naszych sercach. Nie oszukujmy się, polski sport zimowy, poza skokami narciarskimi, praktycznie nie istnieje. Dlatego taki sukces Polaka musi być powodem do wielkiej dumy i uronienia nawet u największych twardzieli łzy wzruszenia.

Oczywiście na sukces zapracował cały sztab szkoleniowy, ze świetnym Stefanem Horngacherem. Austriak po raz kolejny zapracował na określenie, że jest wybitnym trenerem. Jego rodacy zapewne staną na głowie, by w przyszłości objął ich reprezentację skoczków, ale PZN powinien jak najszybciej uzgodnić warunki nowego kontraktu ze szkoleniowcem, podpisać i zakończyć ten temat. Na stratę takiego specjalisty nie możemy sobie pozwolić ot tak.

I właśnie w trenerze Horngacherze upatruje też osoby, która będzie w stanie szybko rozwiązać problemy, które - mimo fenomenalnego występu Kamila Stocha - w polskiej kadrze są. Niestety, na razie nie może odnaleźć się Maciej Kot. Jeden z filarów złotej drużyny w Lahti, i moim zdaniem nadal kandydat do złotego medalu na średniej skoczni w Pjongczang, nie może odnaleźć błysku. U tak ambitnego skoczka jak Maciek powoduje to frustrację. Ciągłe szukanie, to brak stabilizacji, która może prowadzić m.in. do takich wyników jak w Bischofshofen, gdzie Polak nie awansował do finałowej serii.

Sam Stefan Horngacher zapowiedział już rozmowę z Maciejem Kotem. Oby obaj znaleźli podczas niej klucz do odzyskania wysokiej formy. Do igrzysk coraz mniej czasu, a tak ambitny zawodnik na pewno tej drużynie jest potrzebny. Warto, by Austriak porozmawiał również z Piotrem Żyłą, bo jego występ w 66. Turnieju Czterech Skoczni również nie był imponujący. Dobre skoki wiślanin przeplatał ze słabszymi, ale tych drugich było niestety nieco więcej. Zbliżają się jednak loty narciarskie, czyli zawody, w których Żyła czuje się jak ryba w wodzie. Oby właśnie podczas nich odzyskał wysoką formę i również stabilizację.

W tej chwili oprócz Stocha nie musimy się martwić także o formę Dawida Kubackiego i Stefana Huli. Co prawda nowotarżanin nie stanął na końcowym podium turnieju, ale 6. miejsce jest i tak jego najlepszym wynikiem w karierze. Co najważniejsze, coraz więcej skoków Dawida zaczyna przypominać jego fenomenalne próby z lata. W życiowej formie jest także Stefan Hula, 12. w turnieju, który może być asem w rękawie trenera Stefana Horngachera, gdyby Maciej Kot lub Piotr Żyła nie zdążyli do Pjongczang odbudować wysokiej dyspozycji.

Szymon Łożyński

ZOBACZ WIDEO: Zaskakująca wypowiedź Macieja Kota. Stracił cierpliwość? Patryk Serwański: Siła tych słów mnie nie razi

Źródło artykułu: