Rok temu Kamil Stoch znalazł patent na Oberstdorf. Oby szybko sobie o nim przypomniał

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Mistrzostwa świata w lotach odbędą się na mamuciej skoczni w Obertdorfie. W 2016 roku przeszła ona znaczącą przebudowę, po której rozegrano dopiero dwa konkursy Pucharu Świata. Polacy mają z nich dopiero wspomnienia.

Po raz piąty w historii mamucia skocznia w Oberstdorfie będzie gościć skoczków, którzy staną do rywalizacji o mistrzostwo świata w lotach. Od 1949 roku, czyli od momentu otwarcia, aż do dzisiaj, obiekt zmienił się nie do poznania. Ostatnia znacząca przebudowa rozpoczęła się w kwietniu 2016 roku i zakończyła się dziewięć miesięcy później. Kluczowe zmiany? Cofnięcie progu o siedem metrów i podwyższenie go o 5 metrów, zmiana profilu zeskoku, budowa nowej wieży sędziowskiej, montaż torów lodowych, jak również budowa nowego wyciągu dla skoczków.

Choć skocznia Heini-Klopfer-Skiflugschanze po modernizacji rzekomo umożliwia loty w okolice 250 metra, do tej pory nikt nie zbliżył się do tej granicy. Ale i okazji do tego nie było zbyt wiele. Póki co na przebudowanym obiekcie rozegrane został tylko dwa konkursy w ramach Pucharu Świata.

W obu znakomicie prezentowali się Stefan Kraft i Andreas Wellinger. Austriak wygrał zawody w sobotę i w niedzielę, choć w drugim dniu silny wiatr pozwolił wyłącznie na jednoseryjne zawody. Za jego plecami dwukrotnie znalazł się reprezentant Niemiec, do którego należy rekord skoczni - 238 metrów.

Warto podkreślić jednak, że dobrze na tym obiekcie radzili sobie Biało-Czerwoni. Niespełna rok temu, Kamil Stoch zwyciężył serię próbną przed sobotnimi zmaganiami, a w konkursie zajął trzecie miejsce (uzyskał 222,5 m oraz 217 m). Dziewiąte miejsce zajął wówczas Piotr Żyła, na 12. pozycji uplasował się Jan Ziobro, 18. był Maciej Kot, a 28. lokata przypadła Dawidowi Kubackiemu. Do drugiej serii nie wszedł wyłącznie Stefan Hula, który wtedy nie był w tak dobrej dyspozycji jak dziś.

ZOBACZ WIDEO: Niebywały wyczyn polskiego narciarza. "Sam się dziwię, że to zrobiłem" [1/3]

Dzień później, w jednoseryjnym i nieco loteryjnym konkursie, w pierwszej dziesiątce znalazło się aż trzech Polaków - Kot (6. miejsce), Żyła (8) i Stoch (9). 17. lokatę zajął Kubacki, 27. był Ziobro, a 34. Hula. Wtedy też zawody z bliska oglądał Robert Lewandowski, dopingując reprezentantów Polski.

Co ważne, piątka, którą Stefan Horngacher powołał na MŚ w lotach, miała już okazję poznać nowy obiekt. - Znalazłem dobry system na rozbieg, na pozycję dojazdową. To umożliwiło mi płynniejsze odbicie i dalekie latanie - mówił Kamil Stoch przed kamerami TVP, po zajęciu trzeciego miejsca na mamucie.

Komentarze (0)