W polskich skokach głośno zrobiło się po słowach polskiego skoczka Jana Ziobry, który za pośrednictwem swojego konta na Facebooku ogłosił zawieszenie kariery, ponieważ czuje się poniżany i pomijany. "Wielu ludzi chce mnie zniszczyć" - mówił. 26-latek uderzył w trenerów reprezentacji Polski oraz zaatakowała Adama Małysza.
W środę Polski Związek Narciarski podjął decyzję o usunięciu Ziobry z kadry B skoczków narciarskich. Jednocześnie PZN zalecił członkom wszystkich sztabów szkoleniowych oraz Małyszowi nie wypowiadać się na ten temat. - To bardzo dobre zalecenie. Zamieszanie wokół Janka może tylko zaszkodzić polskim skokom na igrzyskach. Jeśli chodzi o kwestie sportowe naszej kadry, to ten temat jest nieistotny i nie powinien stanowić żadnego obciążenia dla reprezentacji - mówi były skoczek narciarski Mirosław Graf w rozmowie z WP SportoweFakty.
Graf, który zasłynął tym, że był prekursorem obowiązującego obecnie w skokach stylu V, uważa, że droga jaką wybrał Ziobro jest błędna.
- Sport mnie nauczył jednej rzeczy. Jeśli chcę coś udowodnić, robię to na skoczni a nie nagrywając jakieś filmiki. Janek zareagował zbyt emocjonalnie. To nie jest droga do sportowego sukcesu. On szkodzi sam sobie i swojej karierze. Poza tym Stefan Horngacher jest bardzo sprawiedliwym trenerem. Nie chce mi się wierzyć, że w sytuacji, w której Ziobro błysnąłby formą, to Horngacher nie wziąłby go pod uwagę. Jako przewodniczący komisji skoków walczyłem o to, aby sprawdziany odbywały się tuż przed ważną imprezą. I tak dzisiaj robi Horngacher. Tak do kadry wskoczył Stefan Hula, wykorzystał swoją szansę i najprawdopodobniej pojedzie na igrzyska. Kadra nie jest dla nikogo zamknięta. Narzekanie nie przysparza zawodnikowi formy. Podejście na zasadzie "jeśli nie weźmiecie mnie do kadry, to ja wam pokażę" nie jest dobre - uważa Graf.
ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner krytycznie o Janie Ziobrze. "Szykował się do tego od dłuższego czasu"