MŚ w lotach: Stefan Hula już nie jest obiektem drwin. "Warto czekać i mieć marzenia"

Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: Stefan Hula
Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: Stefan Hula

- Jestem wzruszony. W telewizji się trochę popłakałem. Trochę już skaczę, a to dopiero mój pierwszy medal. Warto czekać, warto mieć marzenia - mówił po drużynowym konkursie MŚ w lotach w Oberstdorfie Stefan Hula.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez długie lata Hula należał raczej do skoczków wyszydzanych, niż podziwianych. Choćby wtedy, gdy zawalił "drużynówkę" na MŚ w lotach w 2008 roku i Polacy nie awansowali nawet do drugiej serii. Złośliwi literę H w jego nazwisku zamieniali na B, a wielu kibiców znało go głównie jako "Stefanka", któremu w czasie igrzysk olimpijskich w Vancouver w nocy zadzwonił telefon, budząc Adama Małysza (dzwoniło biuro obsługi klienta operatora sieci).

Teraz nikt już nie śmie drwić z 31-letniego skoczka KS Eve-nement Zakopane. Sezon 2017/2018 już teraz jest dla niego najbardziej udany w karierze. Zdobył złoty medal mistrzostw Polski, zajął najlepsze miejsce w Pucharze Świata (5. w konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie), a teraz wywalczył pierwszy medal międzynarodowej imprezy rangi mistrzowskiej - brąz MŚ w lotach. W niedzielę był pewnym punktem drużyny, uzyskał 206 i 210 metrów i dwukrotnie zajął w swojej grupie trzecie miejsce.

- Pewnie to, że jestem medalistą MŚ w lotach dotrze do mnie, jak opadną emocje. Na razie widzę, że medal jest. Bardzo się z niego cieszę, jest dla mnie bardzo ważny, jest spełnieniem marzeń. Jestem wzruszony, w telewizji trochę się popłakałem. Także przez to, że trochę już skaczę. W zawodach drużynowych, w których występowałem, bywaliśmy blisko podium, ale zawsze czegoś brakowało. A teraz mam ten medal, nikt mi go nie zabierze i to jest piękne - mówił Hula po niedzielnym konkursie.

Bliski kolega Kamila Stocha przyznał, że czas, w którym podważano jego umiejętności, był trudny, ale dla niego to już przeszłość. - Nie zamierzam tego rozpamiętywać. Warto czekać, warto mieć marzenia i ciężko na nie pracować. Dziękuję mojej rodzinie, rodzicom, żonie. Oni zawsze mnie wspierali - podkreślił brązowy medalista MŚ w lotach narciarskich.

Z Oberstdorfu - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

ZOBACZ WIDEO MŚ w Oberstdorfie: Niemcy mają bohatera, który bije Freitaga na głowę

Komentarze (3)
avatar
ZIBI1966
23.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ilu faktycznie się z niego wyśmiewało .Ja też nie za bardzo w niego wierzyłem -sorry.
Good job Stefan:). 
avatar
lunch
21.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mi się u Mistrza Polski podoba jeszcze jedna przemiana. Dawniej miał minę taką, jakby skakał za karę i sam nie wierzył w sukces. Widać było, że wisząca nad nim opinia wiecznego najsłabszego mia Czytaj całość
avatar
skandal10
21.01.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Mam nadzieję, że to nie ostatni medal "Stefanka". Życzę Stefanowi medalu olimpijskiego, a co? Marzenia się spełniają, niech się spełni i to, choćby w dróżynówce.