- W Lahti Kamil w wielu próbach lądował bardzo daleko, więc tutaj obniżam mu belkę, aby nie podejmował zbędnego ryzyka we wczesnej fazie Raw Air. Staram się dbać o jego bezpieczeństwo - podkreślił Stefan Horngacher w rozmowie z reporterem portalu skijumping.pl.
W piątkowych kwalifikacjach taktyczny manewr z obniżeniem belki dla Kamila Stocha był znakomity. Polak i tak skoczył bardzo daleko (131 metrów), a dzięki dodatkowym punktom za belkę pokonał drugiego Roberta Johanssona o ponad 6 punktów. W sobotniej drużynówce taka taktyka, zastosowana w pierwszej serii, była już mniej opłacalna. Stoch skoczył o 1,5 metra bliżej niż Johansson, a dodatkowo punkty za belkę startową i tak nie pozwoliły mu być lepszym od Norwega.
W finałowej serii 30-latek z Zębu, gdy skakał już z takiej samej belki jak Johansson, nadrobił straty do swojego najgroźniejszego rywala i w klasyfikacji generalnej Raw Air wyprzedza Johanssona już o 7,5 "oczka".
Kamil Stoch, mimo nie do końca udanego sobotniego manewru ze zmianą belki startowej i tak był najlepszy indywidualnie w drużynówce. Austriacki szkoleniowiec uważa jednak, że jego podopiecznego stać na jeszcze lepsze próby. - Kamil nie skakał perfekcyjnie, ale wciąż bardzo dobrze - podkreślił Horngacher.
W zmaganiach zespołowych, w których Polacy przegrali tylko z rewelacyjnymi Norwegami, mocnym punktem Biało-Czerwonych był Maciej Kot. Jego powołanie do reprezentacji na sobotni konkurs odebrano jako małą niespodziankę, po tym jak nie przebrnął piątkowych kwalifikacji. - Był to mały błąd, który sporo go kosztował. Aktualnie prezentuje jednak znacznie lepszą formę niż Piotrek Żyła - krótko austriacki trener wyjaśnił, dlaczego postawił właśnie na Kota a nie indywidualnego brązowego medalistę MŚ w Lahti.
ZOBACZ WIDEO Maciej Kot. Skoczek z licencją rajdowca
Jednak nadal i kons Czytaj całość