[tag=3208]
Dawid Kubacki[/tag] już w poniedziałek zasygnalizował, że w Lillehammer będzie się liczył w walce o najwyższe cele. Skoczek wygrał jeden z treningów, a w kwalifikacjach uplasował się za Kamilem Stochem. Tak też zakończył się konkurs główny, w którym Kubacki przegrał z kolegą z kadry o 27,7 punktu. Niemniej jednak to dla niego życiowe osiągnięcie, bo po raz pierwszy w Pucharze Świata stanął na drugim stopniu podium.
- Sukces smakuje bardzo dobrze. Co prawda Kamil nas tutaj mocno złotał, jego przewaga była potworna. Ale cieszę się, bo wiem, że oddałem naprawdę dobre skoki. To też dowód, że w Oslo po prostu nie miałem szczęścia. Moja wartość jako zawodnika ciągle jest bardzo wysoka - skomentował Kubacki w rozmowie z reporterem Telewizji Polskiej.
Triumfator Letniego Grand Prix z 2017 roku nie odniósł jeszcze ani jednego zwycięstwa w zimowym Pucharze Świata. I choć znajduje się w świetnej formie, przy kapitalnej dyspozycji Kamila Stocha będzie mu o to bardzo trudno w pozostałych konkursach w tym sezonie.
- Kamil skacze z innej lidze. Można nawet powiedzieć że skacze na kodach. Od początku turnieju udowadnia, że jest faworytem Raw Air. Nie wolno jednak wieszać medali przed zakończeniem, bo to jest sport i wszystko może się wydarzyć - przyznał.
Warto przypomnieć, że wtorkowe podium pozwoliło Dawidowi Kubackiemu awansować na ósme miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Reprezentant Polski uzbierał już 550 punktów.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Stoch podziękował za wsparcie kibiców. "Ono pomogło się nam podnieść"