- Nie był to melancholijny wpis, bardziej udowadniający, że jestem pewny siebie, że ufam swoim możliwościom. Wiem, że w tym sezonie już nie zwojuję świata, ale nikt nie powiedział, czy za rok, czy za dwa lata, to nie nastąpi. Opisowi towarzyszyła na pewno nutka optymizmu - powiedział Maciej Kot w rozmowie z reporterem portalu skijumping.pl.
Sezon 2017/2018 nie układa się po myśli zakopiańczyka. Kryzys przyszedł zwłaszcza po igrzyskach w Pjongczangu, gdy podopieczny Stefana Horngachera najpierw nie zakwalifikował się do konkursu indywidualnego w Oslo, a kilka dni później nie awansował do drugiej serii zawodów w Lillehammer.
Zdarzają się opinie kibiców, które zarzucają 26-latkowi, że zbyt ambitnie podchodzi do zawodów, co negatywnie odbija się na jego formie. Sam zawodnik jest jednak innego zdania i nie zamierza zmieniać swojego charakteru. - Wiele osób mówi mi, żebym zaczął cieszyć się skokami, czy po prostu wyluzował, ale ja tak nie potrafię i uważam, że będąc dalej ambitnym i podążając za swoimi celami też można je realizować i na pewno będę chciał to udowodnić - podkreślił Maciej Kot.
Być może więcej powodów do zadowolenia brązowy medalista IO w Pjongczangu będzie miał w czwartkowy wieczór w Trondheim. W konkursie na Granasen 26-latek powinien solidnie zapunktować. Optymizm bierze się z środowych kwalifikacji, w których zakopiańczyk po dobrym skoku na 132. metr zajął wysokie 11. miejsce.
Taka próba od razu przyniosła spory zastrzyk optymizmu u skoczka, co najlepiej pokazuje jego kolejny wpis do kibiców na portalu społecznościowym.
Początek konkursu w Trondheim o 17:00. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła. Gitarzysta, który sprzedaje czapki