Alexander Stoeckl o Kamilu Stochu. "Właśnie takiego ambasadora chcą mieć skoki narciarskie"

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Alexander Stoeckl
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Alexander Stoeckl

- Właśnie takiego ambasadora chce mieć cała rodzina skoków narciarskich - mówi o Kamilu Stochu trener kadry Norwegii, Alexander Stoeckl. Po ostatnim konkursie w Planicy Austriak zdjął przed Polakiem czapkę z głowy i pogratulował świetnego sezonu.

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jak może pan podsumować sezon, w którym pana zawodnicy jako drużyna byli nie do pokonania, a indywidualnie też spisywali się świetnie?

Alexander Stoeckl, trener kadry Norwegii w skokach narciarskich: Jestem bardzo zadowolony. Trener ma dużo satysfakcji, kiedy wielu zawodników z grupy, którą prowadzi, wykorzystuje swój potencjał. W skokach pokazuje to Puchar Narodów, a my wygraliśmy go dosyć wyraźnie. Można to uznać za dowód na to, że wydobyliśmy z naszych skoczków to, co w nich najlepsze.

[b]

Trzech lub nawet czterech Norwegów w pierwszej dziesiątce konkursów Pucharu Świata było niemalże normą. Do tego wygrywaliście niemal wszystkie zawody drużynowe, ostatnie dwa z ogromną przewagą. Utrzymanie takiego poziomu w kolejnym roku startów będzie dużym wyzwaniem. [/b]

Oceniając to na chłodno, będzie to ekstremalnie trudne, jeśli nie niemożliwe. Wszystko układało się nam świetnie. Może brakowało nam skoczka, który byłby trochę lepszy od innych i wygrywał więcej konkursów indywidualnych, ale i tak powtórzenie sukcesów, jakie osiągnęliśmy, zapowiada się na niesamowicie trudne zadanie. Wiem, że inne drużyny pracują równie ciężko jak my, starają się rozwijać. Jeśli ktoś znajdzie jakieś nowe rozwiązanie, w przyszłym sezonie układ sił może być całkiem inny. My musimy znaleźć sobie nowe wyzwania, nowe cele i pamiętać o tym, co dało takie dobre efekty. Mam na myśli ciężką pracę latem, otwartość na nowe rozwiązania i wiedzę. Nie zakładaliśmy, że to co wiemy jest wystarczające, a że chcemy się cały czas uczyć i polepszać. Dotyczyło to zarówno trenerów i sztabu, jak i skoczków.

Po ostatnim konkursie w Planicy poczekał pan aż Kamil Stoch skończy udzielać wywiadu, zdjął pan przed nim czapkę z głowy i przez chwilę z nim porozmawiał. Co usłyszał od pana nasz zawodnik?

Oczywiście pogratulowałem mu fantastycznego sezonu i podziękowałem za to, że jest wzorem dla innych skoczków i znakomitym reprezentantem naszego sportu. Jest ambasadorem tej dyscypliny, właśnie takiego ambasadora chce mieć cała rodzina skoków narciarskich.

Czy jako trener wolałby pan mieć w kadrze jedną wybitną postać, jak Stoch, i trochę słabszych pozostałych zawodników, czy może bardzo mocną i wyrównaną grupę, jaką są Norwegowie?

To bardzo trudne pytanie. Myślę, że idealne byłoby połączenie jednego i drugiego (śmiech).

Bardziej niż Stocha zazdrości pan Polsce kibiców?

Kibiców zazdroszczę wam na pewno, a to dlatego, że są nieprawdopodobnie oddani. Podróżują po całym świecie, żeby dopingować swoim skoczkom. Nieważne, czy pogoda jest zła, czy wasi zawodnicy akurat spisują się gorzej. Zawsze są na zawodach i wspierają Polaków całym sercem. Obserwowanie tego jest niesamowite. Na dodatek oni nie kibicują tylko Kamilowi, nie tylko swoim reprezentantom, ale całym skokom narciarskim. Są fantastyczną publiką. Gdziekolwiek jedziemy, są tam polscy fani i nagradzają aplauzem każdego, kto skacze daleko. Jestem trochę zazdrosny, bo w Norwegii tak to nie wygląda. Tam bardziej popularne są inne sporty zimowe, jak biegi narciarskie. Pracujemy jednak nad tym, żeby to się zmieniło. Jeśli pewnego dnia trafi się nam taki talent i taka postać jak Kamil Stoch, na pewno ułatwi to nam zadanie.

Sam Kamil mówił po zawodach w Oslo, że dla niego to była dziwna i smutna sytuacja, gdy norwescy kibice wrócili po zawodach w biegach do domu, choć przecież zaraz obok mieli skocznię. Zwłaszcza, że mają najlepszą drużynę na świecie. W trakcie rozgrywanego w Norwegii Raw Air trybuny w dużym stopniu zapełniali Polacy.

To prawda i szkoda, że tak było. Jesteśmy wdzięczni Polakom, gdyby nie oni, brakowałoby nam widzów. Żałuję, że niewielu Norwegów zdaje sobie sprawę z tego, jak fantastyczny jest nasz sport. Jednak jak już mówiłem, pracujemy nad tym. Staramy się reklamować i pomóc ludziom w dostrzeżeniu uroku skoków. To musi trochę potrwać.

Pana kolega Stefan Horngacher przedłużył o rok kontrakt z Polskim Związkiem Narciarskim.

To mądra decyzja, zarówno ze strony Stefana, jak i waszej federacji.

Wcześniej sporo mówiło się o tym, że ktoś z dwójki Stoeckl-Horngacher zostanie nowym trenerem Austrii. Miał pan ofertę ze swojego kraju?

Na razie mam ważny kontrakt z norweską federacją, a Austriacy tylko się mnie pytali, czy w przyszłości planuję wrócić, bo chcą wykorzystać moje doświadczenie. Konkretnej oferty jednak nie dostałem.

ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła. Gitarzysta, który sprzedaje czapki

Źródło artykułu: