W piątek w Zurychu obradowała Międzynarodowa Federacja Narciarska. Podczas zebrania ustalono, że kolejny sezon Pucharu Świata ponownie rozpocznie się w Wiśle, co było świetną informacją dla polskich kibiców. Znacznie gorsze wiadomości otrzymali Norwegowie.
Otóż poinformowano ich, że ważność utraciły homologacje aż trzech obiektów - w Lillehammer, Trondheim i w Vikersund.
- Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba, nie spodziewaliśmy się tego. W tym momencie jedyną skocznią przygotowaną do organizacji zawodów PŚ jest obiekt w Oslo - wyznał zaniepokojony Terje Lund z norweskiej federacji narciarskiej (NSF).
Najwięcej pracy wymaga skocznia w Vikersund, gdzie trzeba poprawić zeskok. Pozostałe dwa obiekty powinny zyskać homologację dzięki mniejszym poprawkom, jednak nie wiadomo, kiedy zostaną naniesione.
Norweskie media donoszą, że prace remontowe mogą potrwać wiele tygodni, a ponadto nie wiadomo, czy państwo przeznaczy na ten cel odpowiednie pieniądze. To stawia pod znakiem zapytania turniej Raw Air.
- Czasu jest bardzo niewiele, a sytuacja jest bardzo poważna. Bierzemy pod uwagę, że stracimy kilka konkursów Pucharu Świata - oświadczył Lund.
Turniej Raw Air co roku odbywa się w marcu na czterech norweskich skoczniach. Do końcowej klasyfikacji zliczane są punkty nie tylko z konkursów, ale i kwalifikacji. Tegoroczną edycję wygrał Kamil Stoch.
ZOBACZ WIDEO Czy Kamil Stoch może być jeszcze lepszy? Ojciec skoczka zabrał głos