FIS uznał, że teraz skoczkowie będą ważeni bez butów i wkładek, a to, jak podkreśla Agnieszka Baczkowska, która w pracuje w federacji, bardzo istotna zmiana. - Dzięki temu każdy zawodnik będzie mógł ważyć od 1,5 do 2 kg więcej. Podstawą do wprowadzenia tej procedury jest chęć wyeliminowania zbyt niskiej wagi uczestników konkursów. 2 kg to dla kogoś może niewiele, ale zapewniam, że w przypadku skoczków ta różnica będzie znacznie większa niż się nam wydaje.
Co w praktyce oznacza zmiana? Wszystko jest w sferze obliczeń komputerowych. Biomechanicy będą pracować nad optymalizacjami. - Czyli nad tym, co bardziej opłaca się u danego skoczka przy jego parametrach: wzroście, dynamice, sile itd. To wszystko mierzy się na platformach. M.in. nasza kadra ma taką aparaturę. Zmiany nie są aż tak duże. Do zmian tabeli BMI może dojść dopiero w przyszłym sezonie - 2019/2020. Takie są plany FIS, bo właśnie wtedy będzie sezon bez głównych imprez. Pierwsze regulacje to tylko forpoczta - tłumaczy Rafał Kot, były fizjoterapeuta polskiej kadry.
Jeszcze nie wiadomo dokładnie, na czym miałyby polegać kolejne zmiany. Jednak na pewno nie dojdzie do tego, że zawodnicy przestaną kontrolować swoją wagę. - Skoki to jest sport ściśle związany z prawami fizyki, a tych nie da się przeskoczyć. Ciężki zawodnik nie poleci daleko, a w skokach chodzi głównie o odległość. FIS chce jednak zbadać grunt. Za daleko nie może iść, bo sport straci na atrakcyjności. Zwróćmy uwagę na to, że mamy do czynienia z dyscypliną niszową. Kraje, które były wyżej od nas notowane, czyli Norwegia, Austria czy Słowenia, przeżywają kryzys. Dlatego FIS cyklicznie wprowadza zmiany - chce z powrotem odbudować tę dyscyplinę.
Według Kota, jeszcze do niedawna, nawet 80 proc. skoczków było na granicy chorobliwego zrzucania kilogramów. Zmiany wyjdą więc na plus dla tych, którzy mieli problemy z utrzymaniem wagi ciała.
- W naszej kadrze raczej nie ma takich przypadłości. Kamil cokolwiek zjadł, zawsze zachowywał wagę. Nie musi na to przesadnie uważać. Podobnie jest z Maćkiem Kotem i Piotrem Żyłą. Może dla Dawida Kubackiego i Jakuba Wolnego będzie to pozytyw - tłumaczy Kot. - Kibice patrzą przez pryzmat wyników. Dla nich nie jest ważne, czy dany zawodnik jest na granicy anoreksji, czy nie. Ważne, aby skakał dobrze. Zbyt niska waga niesie jednak za sobą większe zagrożenie mikrourazami i kontuzjami. Organizm jest słabszy. Nie można cały czas być na limicie wagi i liczyć na to, że nie odbije się to na organizmie. Takie działania mogą nawet skrócić karierę.
ZOBACZ WIDEO Czy Kamil Stoch może być jeszcze lepszy? Ojciec skoczka zabrał głos