Puchar Świata w skokach narciarskich rozgrywany jest od sezonu 1979/1980. Część obiektów, które gościły najlepszych zawodników przed niespełna czterdziestoma laty, wciąż widnieje w kalendarzu zmagań. Niestety, nie brakuje również zaniedbanych czy wręcz opuszczonych skoczni, które powoli popadają w zapomnienie.
MS 1970 - Szczyrbskie Jezioro (Czechosłowacja, obecnie: Słowacja)
Pierwsza skocznia pojawiła się w Szczyrbskim Jeziorze w latach 30-ych XX wieku, a już w 1935 roku miasteczko to gościło mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. W pierwszej szóstce zawodów znalazło się pięciu Norwegów. Rozdzielić ich zdołał Stanisław Marusarz, zdobywca czwartego miejsca.
W 1962 obiekt usunięto, a w jego miejsce powstał kompleks skoczni, na którym odbyły się mistrzostwa świata w 1970 roku. Stąd też nazwy obiektów - MS 1970 A i B. Trzykrotnie odbywał się tam finał Pucharu Świata (1980, 1985 oraz 1991). To właśnie 30 marca 1991 roku rozegrano tam ostatni w historii konkurs PŚ. Najlepszy był w nim Stefan Zuend ze Szwajcarii.
Od tego czasu obiekty były coraz mniej wykorzystywane. Ostatni rekord ustanowił w 1999 roku Białorusin Siarhiej Babrou, który podczas Zimowej Uniwersjady skoczył 128,5 metra. Od blisko dwudziestu lat wykorzystywana jest jedynie skocznia K-90 i nie zanosi się na to, aby ten stan uległ zmianie.
Čerťák (HS 205) - Harrachov (Czechy)
Na początku XXI wieku na mamucim obiekcie w Harrachovie rozpoczynała się małyszomania. 13 stycznia 2001 roku Adam Małysz jako pierwszy Polak w historii zdołał zwyciężyć w konkursie lotów narciarskich. Ponieważ ta czeska miejscowość znajduje się tuż przy granicy z Polską, na trybunach znalazły się dziesiątki tysięcy polskich kibiców.
W kolejnych latach zawody na skoczni Certak również cieszyły się dużym zainteresowaniem. Rywalizowano tam jeszcze w 2014 roku w ramach Mistrzostw Świata w lotach. W zawodach najlepszy był Severin Freund. Później obiekt zaczął popadać w ruinę.
Zimą w trakcie naśnieżania zapadła się bula, skocznia jest w fatalnym stanie i wymagałaby ogromnych nakładów finansowych, aby przywrócić ją do poziomu umożliwiającego rywalizację.
Big Thunder - Thunder Bay (Kanada)
Puchar Świata gościł tam w latach 1980-1994. W sezonie 1993/1994 odbył się tam nawet finał zmagań, w którym główne role odgrywali Niemcy. Zwyciężyli oni w konkursie drużynowym, a także byli najlepsi w konkursach indywidualnych. Na obiekcie K-90 triumfowali Gerd Siegmund i Jens Weissflog.
Rok później odbyły się tam mistrzostwa świata, w których po złote medale sięgali Takanobu Okabe (K-90), Tommy Ingebrigtsen (K-120) oraz Finowie (konkurs drużynowy). Odpowiednio 10. i 11. miejsce zajmował Adam Małysz.
Od ponad dwudziestu lat obiekty świecą pustkami, a w 2012 roku rozebrano budynki przylegające do skoczni. Mówi się, że reaktywacja Big Thunder może pochłonąć nawet 30 milionów dolarów. Kanadyjskie skoki mają coraz więcej problemów z miejscami do trenowania. Niedawno podjęto decyzję o zamknięciu mniejszych skoczni w Calgary.
Oni zapomnieli już o Pucharze Świata
Rzecz jasna nie są to jedyne zapomniane obiekty w Pucharze Świata. W latach 1983-1990 na olimpijskich skoczniach MacKenzie Intervale w Lake Placid odbywały się konkursy PŚ, a zwyciężali w nich tacy zawodnicy jak Matti Nykanen czy Ernst Vettori. Najlepszym Polakiem był Jan Kowal, który w 1988 roku zajął siódme miejsce.
Puchar Świata od czternastu lat nie jest rozgrywany na skoczni w Hakubie, tam jednak wciąż odbywają się zawody niższej rangi. Najlepszych zawodników od kilku lat nie można oglądać również w Libercu.
Do tej pory Puchar Świata gościło 58 miast, ale tylko nieliczne goszczą zawody co roku. Są obiekty, na których PŚ odbył się tylko raz. Należą do nich Lonnbergbakken w norweskim Raufoss czy Hallstabacken w Solleftea. Oba te konkursy przeprowadzono w sezonie 1990/1991.
ZOBACZ WIDEO Tajner widzi tylko jedno zagrożenie dla skoczków z kadry A. "To jest zagrożenie pozytywne"