Planica bezskutecznie próbuje przekonać do siebie przedstawicieli Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Koło nosa przeszły im MŚ 2017, 2019, 2021. Nowa oferta ma im zapewnić organizację mistrzostw. - Nawet Norwegowie przyznają nam więcej szans. Niepewność jednak pozostaje - mówi Tomi Trbovc, który reprezentuje słoweńską kandydaturę.
Na korzyść Planicy przemawia sytuacja skoczni w Trondheim. FIS ogłosił niedawno, że obiekt nie posiada homologacji i musi zostać przebudowany. Szacowany koszt to 80 mln euro.
Tylu pieniędzy nie zamierzają wykładać Słoweńcy. Ich przedstawiciele twierdzą, że są w stanie przygotować zawody za 20 mln euro.
Jeśli Planica wygrałaby głosowanie, to po raz pierwszy w historii najlepsi skoczkowie, biegacze narciarscy i kombinatorzy norwescy zawitaliby do Słowenii. Do tej pory niewielka miejscowość znana była głównie z corocznego konkursu lotów. Trondheim natomiast gościło uczestników MŚ w narciarstwie klasycznym w 1997 roku.
ZOBACZ WIDEO Co z zapleczem polskich skoków? "Dzieci wolą grać na komputerach"