LGP 2018 w Wiśle: wielka forma Polaków. Deklasacja w wykonaniu Biało-Czerwonych

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: podium drużynówki w Wiśle
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: podium drużynówki w Wiśle

Wymarzony początek letniego sezonu zaliczyli polscy skoczkowie. Podopieczni Stefana Horngachera rozgromili rywali w konkursie drużynowym, który w ramach LGP odbył się na Skoczni im. Adama Małysza w Wiśle.

Wisła jest pierwszym przystankiem skoczków rywalizujących w Letnim GP. Na sobotę zaplanowany został konkurs drużynowy, a dzień później przeprowadzone będą zmagania indywidualne.

Dobry prognostyk

To, że Polacy będą faworytami sobotniej drużynówki, pokazały już kwalifikacje oraz seria próbna. W piątek po zwycięstwo sięgnął Kamil Stoch, a drugie miejsce zajął Piotr Żyła. Ponadto w pierwszej dziesiątce niespodziewanie znalazł się Aleksander Zniszczoł. Awans do konkursu uzyskała cała jedenastoosobowa grupa Biało-Czerwonych, przy czym dziewięciu z nich sklasyfikowano w czołowej 20.

Jeszcze lepiej podopieczni Stefana Horngachera spisali się w serii próbnej przed sobotnim konkursem drużynowym. Zwyciężył co prawda Halvor Egner Granerud, a trzeci był Robert Johansson, ale pozostałe miejsca w pierwszej szóstce zajęli Polacy. Warto zaznaczyć, że Biało-Czerwoni mieli najwyższą łączną notę spośród wszystkich zespołów. W nieoficjalnej klasyfikacji drużynowej o 15,5 pkt pokonali Norwegów.

Dominacja w pierwszej serii

Pierwsza seria rozpoczęła się umiarkowanie dobrze dla Polaków. Maciej Kot oddał skok na odległość 125 metrów. Zaledwie chwilę później przeskoczyli go Karl Geiger oraz triumfator serii próbnej Halvor Egner Granerud.

ZOBACZ WIDEO Konrad Bukowiecki: Marcinowi Gortatowi się nie odmawia

Później było już tylko lepiej. Każdy kolejny zawodnik osiągał coraz lepsze odległości. 128 metrów skoczył Dawid Kubacki, a prawdziwe torpedy odpalili Kamil Stoch i Piotr Żyła. Trzykrotny mistrz olimpijski jako pierwszy przekroczył granicę 130 metrów, lądując na 135 metrze. Jeszcze lepszą próbę oddał Piotr Żyła.

Indywidualnie Polacy zajęli całe podium w pierwszej serii. To sprawiło, że na półmetku Biało-Czerwoni mieli już blisko 45 punktów przewagi nad zajmującymi drugie miejsce Niemcami, których liderem był Karl Geiger (128,5m). Podium uzupełniali Norwegowie. Piąte zwycięstwo w drużynówce w Wiśle podczas LGP było na wyciągnięcie ręki. Z rywalizacją pożegnali się skoczkowie z Finlandii i Kazachstanu.

Powtórka z rozrywki

Niemal identyczny przebieg miała seria finałowa. W niej Polacy kontynuowali powiększanie swojej przewagi. W tle natomiast toczyła się interesująca walka o drugie miejsce pomiędzy Niemcami i Norwegami. Ścisk panował również na lokatach 4-6.

Rywale skakali dość równo, ale nie na tyle daleko, aby zagrozić reprezentantom Polski. Dość powiedzieć, że zamykający konkurs Piotr Żyła, potrzebował skoku na odległość 92 metrów, aby zapewnić wygraną Biało-Czerwonym. Kataklizmu nie było - Żyła przekroczył granicę 130 m, dzięki czemu przypieczętował triumf.

Przewaga podopiecznych Stefana Horngachera nad drugimi Niemcami jeszcze wzrosła i wyniosła ostatecznie aż 71,3 pkt. Podium uzupełnili Norwegowie, którzy do samego końca próbowali przeskoczyć naszych zachodnich sąsiadów. Dość niespodziewanie dopiero na szóstym miejscu uplasowali się skoczkowie austriaccy.

Dominację Polaków podkreślają nieoficjalne wyniki indywidualne. Podobnie jak w pierwszej serii, Biało-Czerwoni zajęli trzy pierwsze miejsca. Zdecydowanie najlepszy był Piotr Żyła, który zdobył o 9,4 pkt więcej niż Kamil Stoch. Trzeci był Dawid Kubacki, a jedenasty Maciej Kot.

Na uwagę zasługują dobre wyniki osiągnięte przez Timiego Zajca czy Killiana Peiera. Indywidualnie zajęli oni odpowiednio piątą i szóstą lokatę. Peier nie miał jednak wsparcia w kolegach z drużyny, przez co Szwajcarzy zajęli dopiero siódme miejsce.

Wyniki konkursu drużynowego w Wiśle:

MiejsceDrużynaNota
1. Polska 1073,3
2. Niemcy 1002,0
3. Norwegia 998,1
4. Słowenia 945,4
5. Japonia 924,9
6. Austria 923,4
7. Szwajcaria 885,7
8. Czechy 806,1
9. Finlandia 361,8
10. Kazachstan 272,2
Źródło artykułu: