Po piątkowy preludium, czyli treningach i kwalifikacjach w Wiśle, przyszedł czas na pierwsze danie główne inauguracyjnego weekendu PŚ w skokach narciarskich, konkurs drużynowy.
Do zawodów zgłoszono 11 zespołów, w tym oczywiście Biało-Czerwonych. W piątek podopieczni Stefana Horngachera, z wyjątkiem Dawida Kubackiego, nie błyszczeli, ale opinia publiczna i tak nie miała wątpliwości - na swojej skoczni gospodarzy stać było na podium.
Taką tezę potwierdziła seria próbna. W niej Biało-Czerwoni drużynowo przegrali tylko z Norwegami i to mimo nieudanego skoku Kamila Stocha. Trzykrotny mistrz olimpijski znów miał sporego pecha do warunków i przy mocnym wietrze w plecy uzyskał 104,5 metra. Pozostali jego koledzy skakali jednak bardzo dobrze, a szczególnie Piotr Żyła (4. w serii próbnej).
Tym samym w zawodach, oprócz wysokiej formy sportowej, Polacy musieli mieć również szczęście do warunków. W pierwszej serii na najbardziej korzystne podmuchy trafił Jakub Wolny. Polski debiutant w drużynówce świetnie wykorzystał dobre noszenie i uzyskał 128 metrów. Po jego próbie Biało-Czerwoni utrzymali prowadzenie, na które już wcześniej wyprowadził ich skokiem na 126. metr Piotr Żyła.
Oczywiście Dawid Kubacki i Kamil Stoch również nie zawiedli. Pierwszy uzyskał 127 metrów, a drugi pokazał, że jego słabsze próby w kwalifikacjach i w treningu były głównie spowodowane warunkami atmosferycznymi. Tym razem wiatr nie przeszkadzał już tak "rakiecie z Zębu" i 31-latek poleciał na 126,5 metra. Pod względem indywidualnym nikt nie był lepszy od Stocha w premierowej kolejce.
Przed finałową serią Biało-Czerwoni prowadzili z zapasem 10,4 punktu nad drugimi Niemcami. Trzeci Austriacy mieli już znacznie większą stratę do gospodarzy. A gdzie w tym wszystkim Norwegowie? Podopieczni Alexandra Stoeckla w ogóle nie zakwalifikowali się do finałowej serii (10. pozycja). To efekt dyskwalifikacji za nieprzepisowy kombinezon Roberta Johanssona po skoku na 126,5 metra.
W finale walka o zwycięstwo toczyła się już tylko między Polską i Niemcami. Najpierw pojedynek z Karlem Geigerem wygrał Piotr Żyła, który uzyskał 130,5 przy 128 metrach naszego zachodniego sąsiada. Tym samym nasi reprezentanci powiększyli przewagę do 14,7 punktu.
W kolejnej serii Jakub Wolny nie dał szans Markusowi Eisenbichlerowi. 125,5 do 122,5 metra i prowadzenie gospodarzy urosło już do 19 "oczek". Niestety wtedy do rywalizacji wmieszał się wiatr. Dawid Kubacki został puszczony w skrajnie niekorzystnych warunkach. Przy mocnym wietrze w plecy (dodane ponad 15 punktów) nowotarżanin uzyskał 114,5 metra.
Chwilę później podmuchy nie były już tak mocne. Stephan Leyhe bezlitośnie to wykorzystał. Skoczył 126 metrów i przed ostatnią grupą Niemcy wyprzedzali Biało-Czerwonych o 4,1 punktu. Tym samym zwycięstwo w konkursie miało rozstrzygnąć się miedzy Kamilem Stochem i Richardem Freitagiem.
Trzykrotny mistrz olimpijski pokazał wtedy, że jest wielkim mistrzem! Skoczył 129 metrów i nie dał szans Freitagowi. Niemiec odpowiedział próbą tylko na 123,5 metra. Ostatecznie gospodarze wygrali z naszymi zachodnimi sąsiadami o 11,1 punktu, a podium uzupełnili Austriacy.
Dla Polaków to czwarte zwycięstwo drużynowe w Pucharze Świata. Wcześniej byli najlepsi w Klingenthal, Zakopanem i Willingen oraz oczywiście na mistrzostwach świata w Lahti.
W niedzielę na obiekcie im. Adama Małysza odbędzie się indywidualny konkurs PŚ. Po tym co zobaczyliśmy w sobotę, możemy wierzyć, że na najwyższym stopniu podium stanie reprezentant Polski. Początek pierwszej serii o 15:00.
Wyniki konkursu drużynowego w Wiśle:
Miejsce | Drużyna | Łączna nota |
---|---|---|
1. | Polska | 1026,6 |
2. | Niemcy | 1015,5 |
3. | Austria | 972 |
4. | Japonia | 916,5 |
5. | Szwajcaria | 858 |
6. | Rosja | 845,9 |
7. | Słowenia | 842,5 |
8. | Czechy | 807,8 |
9. | Finlandia | 393,9 |
10. | Norwegia | 349,6 |
11. | Kazachstan | 186,9 |
Indywidualne wyniki Polaków:
Zawodnik | Odległości | Łączna nota |
---|---|---|
Kamil Stoch | 126,5/129 | 274,1 |
Piotr Żyła | 126/130,5 | 263,5 |
Jakub Wolny | 128/125,5 | 246,9 |
Dawid Kubacki | 127/114,5 | 242,1 |
ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner dla WP SportoweFakty: Jesteśmy przygotowani jeszcze lepiej niż rok temu