PŚ w Kuusamo: to był prawdziwy koszmar. Komentator krzyczał: O jeju, o Boże

Skocznia w Kuusamo, arena drugiego weekendu PŚ w skokach 2018/2019, to z jednej strony świetny obiekt do długiego latania, a z drugiej przekleństwo. O tym drugim dramatycznie przekonał się Thomas Morgenstern w 2003 roku.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Thomas Morgenstern Getty Images / Alexander Hassenstein/Bongarts / Na zdjęciu: Thomas Morgenstern
Wówczas na Rukatunturi (HS 142) odbywała się inauguracja PŚ w skokach narciarskich. Pierwszy konkurs udało się rozegrać, a wygrał go Matti Hautamaeki. W drugim do rywalizacji mocno wmieszał się wiatr.

Najpierw odwołano serię kwalifikacyjną i do pierwszej kolejki dopuszczono wszystkich zgłoszonych do eliminacji zawodników. Wiatr nie dawał jednak za wygraną. Był mocny, momentami nawet bardzo mocny. Mimo to jury zdecydowało się rozpocząć konkurs.

Oczywiście odbywał się z problemami. Wielu zawodników miało sporo kłopotów w powietrzu zaraz po wyjściu z progu. Dramat rozegrał się jednak przy skoku Thomasa Morgensterna. Austriak wyszedł w powietrze i od razu wiatr porwał mu jedną z nart. Młody wówczas skoczek nie był już w stanie na tym zapanować. Przekoziołkował i z dużym impetem uderzył ciałem o zeskok, a potem bezwładnie zjeżdżał w dół.
Upadek Thomasa Morgensterna w Kuusamo. Fot. Alexander Hassenstein/Bongarts/Getty Images Upadek Thomasa Morgensterna w Kuusamo. Fot. Alexander Hassenstein/Bongarts/Getty Images
- O jeju, o Boże - krzyczał do mikrofonu Włodzimierz Szaranowicz na antenie Telewizji Polskiej, gdy zobaczył co w powietrzu dzieje się z Thomasem Morgensternem. - Przepraszam państwa za tę reakcję, ale fatalna sprawa. To świadczy o tym, że ten konkurs jest za bardzo ryzykowny - dodał po chwili uznany komentatorów skoków. Do Austriaka szybko podbiegły służby medyczne. Gdy zajmowali się bezwładnie leżącym Morgenstern, wśród jury wybuchła dyskusja. Upadek dał im do myślenia i ostatecznie podjęli decyzję, która powinna zapaść już wcześniej. Konkurs został przerwany i przeniesiony na kolejny dzień.
Thomas Morgenstern leży bezwładnie na zeskoku skoczni w Kuusamo. Fot. Alexander Hassenstein/Bongarts/Getty Images Thomas Morgenstern leży bezwładnie na zeskoku skoczni w Kuusamo. Fot. Alexander Hassenstein/Bongarts/Getty Images
Tymczasem sam Morgenstern wrócił na skocznię wcześniej niż można było pomyśleć, gdy widziało się jego fatalny upadek. Jeszcze w tym samym sezonie Austriak wystartował w Turnieju Czterech Skoczni, w którym zajął bardzo dobre 4. miejsce. Później jego kariera potoczyła się jeszcze lepiej. Został mistrzem olimpijskim indywidualnie i drużynowo, wygrał klasyfikację generalną Pucharu Świata i triumfował w wielu pojedynczych zawodach cyklu. Po 11 latach od poważnego upadku Morgensterna, do Kuusamo wrócił niemal ten sam obrazek. Tym razem inni był jednak autor. Mowa o Andreasie Wellingerze. Niemiec zanotował niemal identyczny upadek jak Thomas Morgenstern. Również zaraz po wyjściu z progu wiatr porwał Wellingerowi jedną z nart, a ten całym impetem uderzył o zeskoku. Naszemu zachodniemu sąsiadowi, podobnie jak Morgensternowi, nie stało się jednak nic poważnego i szybko wrócił do Pucharu Świata.

Te upadki dowodzą jednak, że skocznia w Kuusamo jest bardzo wrażliwa na wiatr i skoczkowie niemal w każdej próbie muszą zachować szczególną koncentrację. Takowa będzie także potrzebna w tym roku, ponieważ przez cały weekend na Rukatunturi ma bardzo silnie wiać. Oby jury, mając w pamięci dramatycznie wyglądające upadki Morgensterna i Wellingera, nie dopuściło do sytuacji, w której znów te obrazki staną się teraźniejszością.

ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner odpowiada krytykom. "Nie wiem co to za eksperci"


Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×