Żona Kamila Stocha udzieliła wywiadu dla "Super Expressu". Została zapytana między innymi o to, czy zarobki męża mocno odstają od tych jakie za grę otrzymują polscy piłkarze?
- Nie znam wielkości kontraktów piłkarzy, więc nie umiem się do tego odnieść - podkreśliła Ewa Bilan-Stoch.
- Myślę jednak, że dla skoczków narciarskich w pełni satysfakcjonujące jest to, co otrzymują. Gdyby były to sumy większe, być może popsułyby relacje pomiędzy nimi. A te są w kadrze znakomite - dodała żona trzykrotnego mistrza olimpijskiego. Tym samym menedżerka najlepszego polskiego skoczka zasugerowała, że większe pieniądze dla skoczków, mogłyby przynieść więcej problemów niż pozytywów.
Tym bardziej, że skoczkowie na pewno nie narzekają na zarobki. Co prawda za zawody na skoczni nie otrzymują tak wysokich pensji jak piłkarze za grę na boisku, ale sporą sumę ich zarobków stanowią również kontrakty reklamowe, czy własne biznesy.
Tak jest w przypadku właśnie Kamila Stocha, który razem z żoną ma markę czapek zimowych "Kamiland". Ich sprzedaż w ostatnim czasie jest na znakomitym poziomie.
- Przyznam, że po otwarciu tego sezonu trudno nadążyć z realizacją zamówień. Tak bardzo, że trzeba zwiększyć produkcję, aby sprostać naszym klientom - podkreśliła.
W sobotę i niedzielę Ewa Bilan-Stoch będzie trzymać kciuki za męża podczas rywalizacji w Niżnym Tagile. Na obiekcie Aist zaplanowano dwa konkursy indywidualne PŚ i w obu - przy wyrównanych warunkach - na pewno czołową rolę odegra obrońca Kryształowej Kuli.
ZOBACZ WIDEO Andreas Goldberger docenił Piotra Żyłę. "Skacze na wysokim poziomie"