Czas na rewolucję w pierwszej części kalendarzu PŚ. Pogoda wysyła jasny sygnał

Newspix / FOT.EXPA / Na zdjęciu: Piotr Żyła
Newspix / FOT.EXPA / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Klimat ociepla się, coraz rzadziej na przełomie listopada i grudnia w Europie panuje prawdziwa zima. To sygnał dla działaczy FIS, że w tych terminach zawody Puchar Świata powinny otrzymywać tylko te kraje, które naprawdę sprostają zadaniu.

W tym artykule dowiesz się o:

Dotychczas w sezonie 2018/2019 z czterech zaplanowanych weekendów PŚ w skokach narciarskich odbyły się trzy - w Wiśle, Kuusamo i Niżnym Tagile. Z kolei niemieccy organizatorzy zawodów podeszli do przygotowania zmagań na zasadzie "jakoś to będzie" i się przeliczyli.

Rywalizację w Titisee-Neustadt odwołano kilka dni wcześniej ze względu na fatalne warunki atmosferyczne i złe prognozy pogody. Nie bez znaczenia był również fakt, że po prostu skocznia na cztery dni przed zawodami była w opłakanym stanie. Gdyby Niemcy szybciej na poważnie zaczęli przygotowywać się do zawodów, być może FIS podjąłby chociaż próbę rozegrania przynajmniej jednego konkursu.

A tak skończyło się weekendem wolnym dla skoczków i kibiców. Z tej sytuacji działacze światowej federacji powinni wyciągnąć jak najszybciej wnioski. Klimat ociepla się, w kolejnych latach na początku grudnia znów mogą być wysokie temperatury i zamiast śniegu z nieba będzie padał deszcz. Niemcy pokazali, że nie staną na głowie jak np. Polacy, żeby zorganizować w jesiennej aurze Puchar Świata. Dlatego w pierwszej części cyklu, przed Turniejem Czterech Skoczni, nasi zachodni sąsiedzi nie powinni otrzymywać organizacji zawodów.

W ogóle kalendarz Pucharu Świata od inauguracji do niemiecko-austriackiego turnieju powinien przejść rewolucję. Biorąc pod uwagę ostatnie lata, powinny zostać w nim Wisła, Niżny Tagił i Engelberg. Organizatorzy zmagań na skoczni narciarskiej im. Adama Małysza pokazali już, że dla nich wysokie temperatury nie stanowią problemu nie do przejścia. Wyprodukowali bardzo dobrej jakości śnieg, mimo że temperatury przekraczały w dzień 10 stopni Celsjusza, a deszcz również co jakiś czas przeszkadzał.

ZOBACZ WIDEO Rok 2018 w skokach. Najdziwniejszy konkurs w historii IO. "Mało kto pamiętał zimniejsze zawody"

Z kolei rosyjskie konkursy powinny zostać dlatego, że na początku grudnia niemal zawsze jest tam zima. Tak było i w tym sezonie, kiedy skoczkowie na skoczni Bocian rywalizowali przy mocno ujemnych temperaturach i na naturalnym śniegu. Skoro zatem skoczkowie walczą już w Rosji, dlaczego nie mogliby pozostać w tym kraju tydzień dłużej i kilka dni później wziąć udział w zawodach PŚ w Czajkowskim?

Na tej skoczni regularnie odbywają się zmagania Letniego Grand Prix. Do tego w grudniu często są tam, tak samo jak w Niżnym Tagile, prawdziwe zimowe warunki. Tak naprawdę tylko wiatr mógłby uniemożliwić przeprowadzenie rywalizacji. Sama skocznia byłaby o wiele lepiej przygotowania niż ostatnio w Titisee-Neustadt. Dwa weekendy na rosyjskich skoczniach z rzędu są kwestią nad którą działacze FIS powinni się mocniej pochylić.

Warto również, żeby członkowie FIS zastanowili się nad sensem kolejnych edycji PŚ w Kuusamo na przełomie listopada i grudnia. Do niedawna żelaznym argumentem za tym terminem była prawdziwa zima w tej fińskiej miejscowości. W tym sezonie i do Kuusamo zimowa aura zawitała jednak z opóźnieniem. Ostatecznie organizatorzy przygotowali obiekt, ale nie po raz pierwszy zmagania mocno storpedował silny wiatr. W piątek skakać się nie dało. W sobotę przeprowadzono jednoseryjny konkurs po kilkugodzinnym oczekiwaniu. Dopiero w niedzielę odbyły się w miarę sprawiedliwe zmagania.

Może warto zatem zaryzykować i konkursy w Kuusamo przenieść np. na trzecią lub czwartą część Pucharu Świata (w styczniu albo lutym). Z kolei w dotychczasowym terminie zarezerwowanym dla Finlandii przyznać organizację zmagań np. Salt Lake City. W Stanach Zjednoczonych, co pokazują ostatnie lata, na początku grudnia jest większa szansa na śnieg niż w Europie, a do tego być może nie będzie tam tak wietrznie o tej porze roku jak w fińskim Kuusamo.

W prowizorycznym kalendarzu PŚ na sezon 2019/2020 jest miejsce dla konkursów w USA, ale dopiero w połowie lutego. Warto jednak dokonać zmian i rywalizację za oceanem przenieść na przełom grudnia i listopada, a zmagania w Kuusamo na luty. Do tego w kalendarzu jest także wolny termin 22-23 luty. W nim powinny odbyć się grudniowe konkursy w Klingenthal.

Z kolei termin zarezerwowany dla Niemców mogliby przejąć organizatorzy zawodów w Czajkowskim. Wówczas w Rosji skoczkowie rywalizowaliby przed dwa weekendy z rzędu (tydzień wcześniej zaplanowane są zmagania w Niżnym Tagile), a FIS miałby niemal pewność, że w Rosji w odróżnieniu od Niemiec o tej porze roku będzie prawdziwa zima.

Komentarze (4)
avatar
Sławek Pałka
14.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mówiło się też o Aumaatach. Co za problem dla lepszej reakcji organizmu na zmianę czasu w grudniu zrobić np. Niżny Tagił, Czajkowski, Sapporo, Pjongjang, Ałmaaty? I kwestia zimy też z głowy. 
avatar
m1992
13.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A może by tak więcej skoków w Polsce? Podobno w Szczyrku jest skocznia. Niestety K90, ale lepsze to niż wcale. Albo chociaż po trzy konkursy w Wiśle czy Zakopcu.
W naszym kraju jest stanowczo z
Czytaj całość
avatar
Masło Budyń jak marzenie
13.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wystarczy wrócić do starych sprawdzonych rozwiązań,czyli przywrócić takie ośrodki jak Kuopio do PŚ i zrobić dalej początek w Wiśle potem Kuopio i Kussamo na 3 weekend 4 weekend do Niznego Tagil Czytaj całość