Podczas pierwszego treningu w Innsbrucku doszło do niebezpiecznego wypadku. Sabyrżan Muminow oddał skok, a chwilę później nie zdążył wyhamować. W efekcie przy dużej prędkości uderzył w bandę reklamową i przeleciał na drugą stronę.
Sytuacja była kuriozalna, bo takie sceny są rzadko spotykane. 24-letni skoczek z Kazachstanu sam jest zaskoczony i nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego do tego doszło.
- Niczego nie widziałem, wszystko było białe, myślałem, że będzie tak jak zawsze. Jednak w pewnym momencie jechałem ze zbyt dużą prędkością. Nie wiem, jak to się mogło stać - mówi w rozmowie z TVP Sport.
Wyglądało groźnie, ale nic poważnego się nie stało. Dlatego Muminow o wszystkim mówi z uśmiechem.
ZOBACZ WIDEO Kto sportowcem roku w Polsce? "Stoch zrobił tyle, że więcej się nie da. A może nie wygrać"
- Z mojej perspektywy upadek trwał nie tak krótko. Kiedy leciałem przez tę bandę, czułem się jak w scenie z Matrixa. A na poważnie to wszystko jest w porządku. Mam trochę siniaków, ale to nie problem - przyznaje.
Kazach nie wystąpi w trzecim konkursie Turnieju Czterech Skoczni. W kwalifikacjach skoczył zaledwie 92,5 m i zajął 62. miejsce.