Japoński skoczek w sobotnim konkursie Pucharu Świata w Predazzo wręcz zdemolował rywali. Oddał dwa fenomenalne skoki, najpierw lądując na 135, a następnie na 136 metrze. Z notą na poziomie 315 punktów zdystansował drugiego w zawodach Dawida Kubackiego o 26,5 "oczka". To prawdziwa przepaść.
- Jestem usatysfakcjonowany z moich skoków. Bardzo lubię skocznię w Predazzo. Podczas kwalifikacji miałem co prawda pewne problemy, ale w sobotnim konkursie byłem już w stanie skakać bardzo dobrze - komentuje Ryoyu Kobayashi.
Po zwycięstwie w sobotnich zawodach w Predazzo, 22-latek w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata ma już 491 punktów przewagi nad drugim w rankingu Piotrem Żyłą. Japończyk jest w niesamowitej dyspozycji. - Sekret mojej formy jest prosty: to cieszenie się chwilą podczas skakania. To przepis na sukces - zdradza.
Kobayashi jest w niesamowitym gazie, ale, choć może zabrzmieć to dziwnie biorąc pod uwagę jego formę, nadal ma nad czym pracować. - Jeśli miałbym pomyśleć, nad czym muszę popracować przed niedzielnym konkursem, wskazałbym na lądowanie. Mam nadzieję, że w niedzielę ponownie się nie wywrócę! - podkreśla Kobayashi. Wyjaśnijmy, że po jednym z sobotnich skoków konkursowych lider generalki upadł już za szpalerem choinek.
Jeśli japoński skoczek wygra niedzielny konkurs w Predazzo, przejdzie do historii jako pierwszy zawodnik z siedmioma wygranymi z rzędu. Wcześniej nikt tego nie osiągnął. - Wolałbym o tym nie myśleć - ucina temat Kobayashi, który przed Predazzo triumfował kolejno w Engelbergu, Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen.
ZOBACZ WIDEO: Konsekwencja Stocha kluczem do wielkich sukcesów. Dziennikarze zwrócili uwagę na jeden szczegół