Sprawdziliśmy, jakie miejsce na koniec sezonu Pucharu Świata w XXI wieku zajmował skoczek, który wygrał co najmniej 9 konkursów cyklu w jednej edycji. Zawodnik z takim osiągnięciem zawsze cieszył się z Kryształowej Kuli za triumf w klasyfikacji generalnej. Tym samym Ryoyu Kobayashi, jeśli wierzyć statystykom, może już teraz - mimo że pozostało jeszcze 15 indywidualnych konkursów - cieszyć ze zwycięstwa w PŚ 2018/2019.
Tylko raz w XXI wieku skoczek z minimum 9 triumfami na swoim koncie drżał do ostatniego konkursu sezonu o Kryształową Kulę. W 2015 roku Severin Freund wygrał dokładnie 9 konkursów Pucharu Świata. Jednakże taką samą liczbę punktów jak Niemiec zgromadził w klasyfikacji generalnej Peter Prevc. Słoweniec odniósł jednak tylko 3 zwycięstwa i dlatego to Freund cieszył się z wiktorii w całym cyklu.
Rok później Prevc nie miał jednak już sobie równych. Zdominował sezon 2015/2016, tak jak teraz robi to Ryoyu Kobayashi. Wtedy Słoweniec wygrał aż 15 konkursów, co oczywiście pozwoliło mu wywalczyć Kryształową Kulę. Jeśli Japończyk swoją znakomitą formę utrzyma do końca bieżącego sezonu, to jest w stanie wygrać nawet więcej konkursów niż Prevc w 2015 i 2016 roku.
W XXI wieku, oprócz wspomnianych już Freunda i Prevca, jeszcze sześciu skoczków wygrywało Puchar Świata mając co najmniej 9 triumf w indywidualnych konkursach sezonu. Są to: Kamil Stoch, Adam Małysz, Gregor Schlierenzauer, Thomas Morgenstern, Simon Ammann i Janne Ahonen. Małysz trzy z czterech Kryształowych Kul jakie zdobył poprzedził minimum 9 zwycięstwami. Z kolei Stoch odniósł równe 9 wiktorii ciesząc się na koniec sezonu 2017/2018 z triumfu w klasyfikacji generalnej.
Czy jednak był skoczek, który tak jak Ryoyu Kobayashi miał tak wiele zwycięstw na swoim koncie zaledwie po 13 indywidualnych konkursach? Tak. Był to Janne Ahonen, który w sezonie 2004/2005 dominował jeszcze bardziej niż Japończyk. Wówczas po 13 konkursach legendarny Fin miał już na swoim koncie 11 triumfów. W tamtym okresie potrafili go pokonać tylko Adam Małysz w Harrachovie i Martin Hoellwarth w Bischofshofen.
Co ciekawe, Ahonen po tak piorunującym początku sezonu, w drugiej jego części wyraźnie się zaciął. Na kolejne 15 konkursów Fin wygrał już tylko jeden. Świetny kapitał z pierwszej części cyklu pozwolił mu jednak pewnie triumfować w klasyfikacji generalnej. Przykład Ahonena jest jednak nadzieją dla rywali Japończyka, że Kobayashi może w drugiej części PŚ 2018/2019 nie skakać już tak dobrze jak w pierwszej. Co prawda Kryształowej Kuli raczej nikt mu już nie zabierze, ale pozostaną do zgarnięcia triumfy w poszczególnych konkursach.
ZOBACZ WIDEO: Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"