W konkursie drużynowym nie zabrakło kontrowersji. Wszystko za sprawą odważnej i błędnej decyzji jury

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

Takiej dramaturgii jak w sobotnim drużynowym konkursie PŚ w Zakopanem nie było dawno. Poważny upadek Siegela, dyskwalifikacja Forfanga i wreszcie aż dwa razy poprawiany rekord skoczni. Można się dziwić, że jury pozwoliło jednak na tak dalekie skoki.

Zgodnie z zapowiedziami, w sobotnie późne popołudnie na Wielkiej Krokwi panowały zupełnie inne warunki do skakania niż dzień wcześniej. Wiatr był z jednego kierunku - w plecy.

Warunki były niemal idealne do skakania, co mogło nieco zgubić jury. Konkurs rozpoczęto z bardzo wysokiej 19. belki startowej. W piątek, co prawda przy bardziej zmiennym wietrze, najwyższym rozbiegiem był numer 15.

Pierwszym ostrzeżeniem, że belka może być za wysoko ustawiona, były skoki w pierwszej serii Markusa Eisenbichlera i Romana Koudelki na 138,5 metra. Po próbie Czecha jury wyciągnęło wnioski tylko na chwilę. Dla kolejnych skoczków obniżono belkę do nr 18, ale od początku finałowej serii powrócono do rozbiegu nr 19.

I właśnie z tej platformy Eisenbichler uzyskał w finale 143 metry i na kilkanaście minut został rekordzistą Wielkiej Krokwi. Niemiec miał sporo problemów z ustaniem skoku, ale o dziwo jury w ogóle nie zareagowało. Pozwoliło kolejnym skoczkom na próby z rozbiegu nr 19.

Jury zareagowało, jak już było za późno. Z belki nr 19 bardzo daleko poleciał także David Siegel. Młody Niemiec uzyskał aż 142,5 metra. Niestety nie ustał swojej próby i najprawdopodobniej doznał groźnej kontuzji (mówi się o zerwaniu więzadeł krzyżowych w kolanie).

ZOBACZ WIDEO: Puchar Świata w cieniu tragedii. Zakopane upamiętniło Pawła Adamowicza

Pod Wielką Krokwią od razu dało się usłyszeć głosy, że jury nie powinno pozwolić na skakanie z tak wysokiej belki startowej. Sygnałem ostrzegawczym była dla nich próba Eisenbichlera. Tymczasem obniżać belkę zaczęli dopiero wtedy, kiedy groźnej kontuzji nabawiał się Siegel. Dlaczego nie wcześniej? Trudno to wyjaśnić.

Tezę, że belka nr 19 była zdecydowanie za wysoka na warunki panujące w sobotnim konkursie, potwierdził drugi skok Dawida Kubackiego. W nim Polak z platformy nr 17 uzyskał aż 143,5 metra i został nowym rekordzistą Wielkiej Krokwi. Trudno pomyśleć, ile mógłby skoczyć nowotarżanin, gdyby także został puszczony z 19. belki.

Oczywiście poziom konkursu był znakomity. Wiele dalekich skoków cieszyło tłumy kibiców na trybunach. Nie ulega jednak wątpliwości, że decyzja jury o belce nr 19 była kontrowersyjna. Sam Adam Małysz już po zakończeniu zmagań dziwił się, że pozwolono na skoki z tak wysokiego rozbiegu.

Korespondencja z Zakopanego Szymon Łożyński, WP SportoweFakty. 

Źródło artykułu: